14.04.2020 / Subiektywnie o pandemii

Z każdym kolejnym tygodniem trwania pandemii coraz więcej rozmawiamy i myślimy o niej. Właściwie gadamy bezustannie i prawie wszędzie; w mediach, internecie, w domach. A wiemy, tak naprawdę, że niewiele wiemy. Jak będzie ona się rozwijać i jakie będą jej konsekwencje? Mnożą się przypuszczenia i różne scenariusze – taki jest obraz mocowania się współczesnej cywilizacji z naturą. Pandemii z inteligencją, ze środkami komunikacji, z polityką, gospodarką i technologią.Mnożą się analizy i próby odpowiedzi na kolejne pytania. Jednym z nich jest pytanie; dlaczego w różnych krajach tak różnie przebiega epidemia i tak różnie są raportowane jej konsekwencje: liczba osób zainfekowanych, hospitalizowanych, zmarłych? I trudno się dziwić, że budzi to wielkie zainteresowanie i emocje.Pandemia ma charakter globalny a odczuwamy ją i przeżywamy lokalnie, ba, będąc na przymusowej powszechnej kwarantannie wręcz prywatnie. W gruncie rzeczy lękamy się i myślimy o najbliższych i o sobie. Politycy, oczywiście, też myślą przede wszystkim o sobie.Powiedzmy sobie od razu, zanim przejdziemy do rzeczy, że na naszym, polskim podwórku mamy do czynienia ze świadomą, konsekwentną manipulacją danymi. Jest już tak wiele na to przykładów, że wszyscy myślący obserwatorzy wiedzą, że raportowane w Polsce dane o liczbie zainfekowanych i ilości zgonów są niedoszacowane z powodu chęci przeprowadzenia wyborów prezydenckich w maju bez względu na wszystko. Choć nie wiemy jaka jest skala tego niedoszacowania to sam fakt manipulacji nie budzi większych kontrowersji.Nie zmienia to jednak ogólnego, rzeczywistego obrazu; w Polsce epidemia przebiega relatywnie łagodniej niż w innych krajach europejskich, czy w USA. Podobieństw można doszukiwać się np. w Rumunii czy nawet w Czechach, na Bałkanach, Ukrainie czy Białorusi. Różnic między Rumunią, Czechami i Polską można szukać w jakości przyjętych strategii walki ze skutkami epidemii, jakością służby zdrowia i wspomnianą manipulacją, którą stosuje władza. Roboczo można przyjąć, że skala epidemii w Polsce jest 4-5 razy wyższa niż mówią o tym oficjalne raporty (testy, zakres testowania, sposób ewidencjonowania zgonów), ale i tak i tak w porównaniu z zachodem (chociaż i tam są istotne i niewyjaśnione jeszcze różnice) epidemia w tej części świata przebiega 10-krotnie i więcej razy lżej. Istnieją hipotezy, które starają się tę różnicę wyjaśnić. Jedną z nich jest ponoć inna (silniejsza) odporność, którą posiadają populacje obowiązkowo od lat szczepione przeciw gruźlicy. Ale po pierwsze – nie wiadomo, po drugie – jeżeli już to tylko w jakiejś części. W jakiej? – nie wiadomo.Można jednak spojrzeć na to z innej strony. Szeroko, generalnie…Po kilku miesiącach trwania pandemii COVID-19 na świecie widać wyraźnie, że największe żniwo zbiera ona w rejonach gęsto zaludnionych, o wysokim stopniu urbanizacji, wysokorozwiniętych i przede wszystkim o silnych relacjach międzyludzkich, wysokiej społecznej integracji i aktywności. Ruchu, otwartości, żywotności. Oczywiste jest, że przy tak ekspansywnych kontaktach między ludźmi, wymianie, umiędzynarodowieniu tych kontaktów, przy takim stylu życia o wiele szybciej i łatwiej można się zarazić. Tam tzw. transmisja pozioma następuje z największą siłą i w największym zakresie. Epidemia i jej konsekwencje, na poziomie aż tak ogólnego opisu, uderzają zatem w coś, co potocznie nazywamy „nowoczesnością”. Nie powinno zatem dziwić, że to właśnie Zachód jest najbardziej narażony. My, mimo artykułowanych i rzeczywistych aspiracji części społeczeństwa, jak widać, daleko jeszcze jesteśmy od tego „nowoczesnego świata”. Gęstość zaludnienia, stopień urbanizacji, mobilność ludzi, styl życia w Polsce blokuje (nie sprzyja) dynamicznemu rozwojowi epidemii, tak jak się dzieje np. w Belgii, Niemczech, Włoszech czy Anglii. Być może z perspektywy Warszawy i kilku innych szybko rozwijających się miast jest to w codziennym życiu nie widoczne aż tak wyraźnie. Dzisiaj widać to, jak na dłoni.Oczywiście, wprowadzone przez władze w reakcji na epidemię nakazy, zakazy, restrykcje i ustawy mają wpływ na nasze społeczne i indywidualne zachowania. Ale wydaje się, że struktura społeczna i mentalność jest decydująca. W innych krajach wprowadzono podobne przepisy a jest inaczej.Można, oczywiście, teraz to swojskie zacofanie chwalić i krytykować nowoczesny, współczesny świat, który dzisiaj bardziej cierpi i płacze niż my, ale jak historia uczy, konsekwencje kryzysu, który z pewnością wybuchnie w wyniku pandemii, poniosą wszyscy a ci biedniejsi najbardziej. Pandemia, jak wszystkie poprzednie, wcześniej czy później zgaśnie. Naukowcy opracują szczepionkę i odpowiednie lekarstwa, ludzie zakaszą rękawy i wezmą się do pracy, politycy i demokracje staną przed wielkimi wyzwaniami. Na tym etapie nasze „swojskie zacofanie” nam już nie pomoże.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s