25.11.2022. / Adres. Wola

Rok 1990. Maj. Miałem wtedy 31 lat. Na sesji Rady Dzielnicy Gminy Warszawa-Wola, kilkanaście dni po pierwszych, demokratycznych wyborach samorządowych, zostałem wybrany burmistrzem Woli, w tych latach samodzielnej jednostki samorządu terytorialnego, 270 tysięcznej dzielnicy Warszawy, na kilka lat przed jej podziałem na Wolę i Bemowo. „Robotnicza Wola”, jak określano tę dzielnicę Warszawy w czasach peerelu (znajdowały się tutaj liczne, największe stołeczne zakłady pracy, po których dzisiaj pozostały tylko wspomnienia wśród tysięcy ich pracowników) wybrała na burmistrza „chłopaka” z podziemnej „woli”, Komitetu Obywatelskiego Solidarność-Wola, absolwenta Uniwersytetu Warszawskiego, polonistę z XVII LO, dziennikarza Tygodnika Solidarność, który 4 lata wcześniej obronił na 5-tkę pracę magisterską z socjologii kultury „Życie pisarza jako znak kulturowy – Jerzy Andrzejewski”. Piszę o tym, by jednym przypomnieć a drugim pokazać fenomen tamtego czasu 89/90, bo od tego wszystko się zaczęło.

„Dziki Zachód” czyli skrzyżowanie Grzybowskiej i Żelaznej w 1971 roku.
fot. Grażyna Rutowska/NAC

Jednym z pierwszych moich spotkań było zaproszenie na rozmowę o „Dzikim Zachodzie”, zaniedbanej, pozostawionej w powojennym kształcie śródmiejskiej części Woli, nieżyjącego już od blisko15 lat wybitnego architekta i urbanistę prof. Andrzeja Kicińskiego. Był on twórcą opracowanego jeszcze w połowie lat 70-tych studium przestrzennego zagospodarowania zachodniego śródmieścia Warszawy. Obejmowało ono wspomniany Dziki Zachód; kwartał z ulicami Chmielna, Złota, Towarowa, Prosta, Grzybowska, Żelazna… Pan Andrzej był szalenie eleganckim mężczyzną, Europejczykiem w zachowaniu, w ubiorze, w sposobie mówienia. Mówił raczej ściszonym głosem, choć czuć było w nim pasję, gdy opowiadał o planach, wizjach, marzeniach, które miał gdy pracowali nad studium i o których przecież wiedział, że nie ma warunków do ich realizacji w Polsce lat 80-tych. Ale to on opowiadał mi o zabudowie i dominantach przy Towarowej, Kasprzaka, Prostej, o której później mówiliśmy już razem, że należy „wyprostować Prostą”, rozmawialiśmy o tym, że trzeba uniknąć przy warszawskim downtown błędów francuskich i amerykańskich i koniecznie mieszać funkcje. Myśmy (z moim zastępcą Janem Sułkiem i architektem dzielnicy Romanem Abramczukiem) od razu zabrali się do pracy. Pierwszy biurowiec Kolmex-u stanął na rogu Grzybowskiej i Towarowej a tuż obok, przy Chłodnej, na miejscu dawnego namiotu cyrkowego, wystrzelił wieżowiec najpierw Pol-Mot-u, później Daewoo, teraz kolejnego i kolejnego już właściciela… Świadomie ściągnęliśmy na Wolę firmy o największym kapitale. Dzisiejsza „nowa wola” planowana była 50 lat temu a budowana jest od lat 30-tu.

Tytułowy adres to są widoczne na otwierającym teks zdjęciu okna w moim warszawskim domu a zarazem wspomnienie prof. Kicińskiego. Na pierwszym planie Browary Warszawskie JEMS-ów, ul. Grzybowska z dwiema wieżami i hotelem Hilton, za nimi mój dom, obok wieżowce przy Rondzie Daszyńskiego, okolice Placu Europejskiego… Warszawskie nowe centrum, gdzie mieszka i pracuje, chodzi na spacery z dziećmi, bawi się, spotyka z przyjaciółmi tysiące młodych warszawianek i warszawiaków. Młoda, nowa Wola, która moim zdaniem przenika się z tą starą bez większych rozczarowań, z pożytkiem dla obu. Czeka nas jeszcze rozwinięcie między Miedzianą a Towarową, na wielkim placu po dawnym Domu Słowa Polskiego. Projekt zapowiada bardzo ciekawe, atrakcyjne, godne współczesnej metropolii rozwiązanie. Marzenia się spełniają, Panie Andrzeju, tylko czas biegnie zbyt szybko a jeszcze potrafimy go bezmyślnie tracić.

Buduje się długo i żmudnie. Potrzeba na to dużo czasu i wysiłku bardzo wielu osób. Burzy, niszczy, marnuje i lekceważy szybko i nadspodziewanie łatwo.

foto: MS Photodron #NowaWarszawa

6 Comments

    1. Myślę, że tak. Warszawa zasługuje na nowoczesne centrum w centrum – ma do tego odpowiednie zaplecze społeczne, aspiracje i pieniądze. Być może z punktu widzenia sentymentalnej grupy mieszkańców jest inaczej (rozumiem to), ale Warszawa jest krajową metropolią o europejskich ambicjach… Dla wielu rodaków ich celem jest praca i mieszkanie w Warszawie. To normalne i dobre dla Polski. To wielkie miasta współcześnie są decydują o pozycji państw w świecie, o rozwoju, o edukacji na najwyższym poziomie. Są ośrodkami kultury, źródłem wiedzy i postępu. Może się to podobać lub nie, ale tak jest…

      Polubienie

      1. W swoim życiu widziałem zaledwie kilka europejskich stolic (to pewnie i tak więcej niż spora część rodaków) ale Warszawa wydaje mi się najmniej przyjazną do życia z nich wszystkich. Głownie niestety ze względu na fatalne centrum właśnie. Ten urbanistyczny chaos i nowe „niebotyki” mają swój urok ale na co dzień pozostaje pozbawiona zieleni wyspa placu defilad i wycieczka w deszczu na odcinku dworzec-metro. I rozumiem uwarunkowania własnościowe, dekret Bieruta etc. Ale to już trzy dekady. Poza tym niestety reprywatyzacja i jej ujmijmy to delikatnie „meandry” nie pozwalają mi z sympatią podchodzić do ludzi związanych z warszawskim samorządem. Za dużo brudu za paznokciami.

        Polubione przez 1 osoba

      2. Niestety. Jest dużo racji w tym smutnym spojrzeniu na Warszawę, choć subiektywnie go nie podzielam. Inaczej patrzę. Patrzę na moje miasto, które ma najlepszy czas w swojej historii. Jest ładniejsze niż kiedykolwiek. Jest dynamicznie rozwijającą się metropolią, według mnie przyjazną dla ludzi i otwartą dla innych jak żadne miasto w Polsce, ale to własne doświadczenie, pewnie pełne dobrych emocji i dalekie od obiektywizmu.

        Polubienie

  1. Tak tylko w uzupełnieniu do Placu Defilad to ten wyborczy i populistyczny koncept zrobienia tam parku jest chyba jedną z rzeczy którą realnie warto byłoby zrobić w stolicy. Może specustawą regulującą wybiórczo kwestie własnościowe na tym skrawku? W końcu jak możną załatwić temat Pałacu Saskiego. A spacer w cieniu drzew w centrum stolicy byłby czymś niezapomnianym.

    Polubione przez 1 osoba

    1. W 2002 roku, gdy byłem prezesem Zarządu PKiN razem z grupą socjologów, architektów i plastyków opracowaliśmy koncept Parku ba całym Placu Defilad. Mam segregator z materiałami z tego nieskończonego, kilkumiesięcznego seminarium… Nie zdążyliśmy… Wybrano Lecha Kaczyńskiego na prezydenta Warszawy, mnie po 4,5 latach odwołano z Pałacu, materiały utknęły gdzieś w archiwach ratusza… Teraz Trzaskowski w okrojonej formie do tego pomysłu wraca (chyba nawet nieświadomy, że nad tym już pracowano 20 lat temu) i bardzo dobrze…

      Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s