„Jawor, Jawor, Jaworowi ludzie (…)” – jest taka piosenka dla dzieci śpiewana z zabawami ruchowymi zwanymi „rozdzielanką” w przedszkolach od lat – „co Wy tu robicie? Budujemy mosty dla Pana starosty (…). – dzieci chórem odpowiadają zamieniając się miejscami. Zabawa, którą bardzo dobrze znamy. Podobnie jest z programami PiS firmowanymi przez premiera Morawieckiego, na przykład „Plan Odpowiedzialnego Rozwoju” (2016) „Mosty dla regionów” zwanego po prostu „Mosty Plus” (2018) czy teraz z „Krajowym Planem Odbudowy” (2021).
O „Planie Odpowiedzialnego Rozwoju” dawno zapomnieliśmy. Przewidywał wzrost inwestycji do 25% rocznie a od 2016 inwestycje regularnie spadają i sięgają 17-18% a w sektorze prywatnym jeszcze zdecydowanie mniej. A inwestycje właśnie miały zapewnić nam relatywnie dostatnią przyszłość. Z tego pierwszego, przyjętego pozytywnie planu nie zrealizowano nic – zostały zgliszcza i ruiny i nikt z władz, Morawiecki w szczególności do „Planu Odpowiedzialnego Rozwoju” się nie odnosi, jakby go nigdy nie było i to nie on go prezentował w power poincie pamiętając jeszcze czego nauczył się w banku. Widać, że była to dość powierzchowna wiedza, bo nic nie udało się wdrożyć nawet gdy został premierem. Chwalił go Marek Belka i inni, ale Kaczyński prawdopodobnie z tego planu zrozumiał tyle, że nie tędy droga do reelekcji i lepiej zająć się „poważniejszymi” sprawami – zniesieniem zasad demokratycznych – to prostsze i pewniejsze.
„Mosty Plus” to już program na miarę Kaczyńskiego. Ogłosił go premier w przede dniu wyborów samorządowych w 2018 roku i nie chodziło tam o mosty tylko o lokalne zwycięstwa. To był maj… 3 lata temu. Miały powstać nowe mosty, bo jak wiemy mostów u nas jak na lekarstwo i trzeba jeździć średnio kilkadziesiąt kilometrów, by trafić na jakąś przeprawę przez Wisłę, Odrę, Narew i inne rzeki, które dzielą ludzi, miasta, regiony, jak obce armie. Wszystkie te jazdy „na około” kosztują krocie przede wszystkim mieszkańców, którzy najczęściej nie wybierają się dalej niż do najbliższego miasta po swojej stronie rzeki a ci co „muszą” jechać „na drugą stronę” płacą czasem i za paliwo, ale, jak wiemy, w efekcie największe straty ponosi cała gospodarka i to od wieków, przynajmniej dwóch, gdy stal i beton stały się w Europie powszechnie dostępnym budulcem a miasta, mobilność i wolność motorem rozwoju.
Pomysł mieli prosty, jak konstrukcja cepa. Zbliżają się wybory. Dorzucą więc w kampanii jeszcze jeden biorący „plus” a ich kandydaci obnoszący się „bliskością” z władzą partii obiecają most (dla Pana starosty) i wygrają. Mimo tego wybory w większości miast i miasteczek jednak przegrali i mostów nie ma, choć do roku 2022 miało ich powstać 22. Przegrana ich kandydatów nie jest jednak głównym tego powodem. Pomijając, że niektóre projekty były kompletnie „od czapy” – łączyły nieistniejące miasta lub pole z lasem – to problem jest o wiele poważniejszy niż tylko nieznajomość geografii… Był to czysty polityczny blef. To potrafią a do wszystkiego innego mają dwie lewe ręce zgarniające jedynie dla siebie „procenty, prowizje, wynagrodzenia” bez względu „na zrobioną robotę”. O mostach cisza, choć może jakieś dwa, trzy powstaną raczej „przy okazji” po sięgających dekad przygotowaniach niż zgodnie z programem z roku 2018. O innych „planach” i zapowiedziach „dobrej zmiany” dowiadujemy się z memów: tak było z milionem samochodów elektrycznych, ze zwycięstwem 1:27, z kolejnym milionem mieszkań, 100 obwodnic, siecią szpitali i maseczkami z Chin w największym samolocie świata. Dlaczego o tym piszę właśnie teraz? Bo stanie się to samo z Krajowym Planem Odbudowy.
Plan firmowany przez Morawieckiego zawiera 500 stron urzędniczego bełkotu wytnij/wklej, gdzie czasowniki zastępowane są rzeczownikami, z których najczęściej używane to „dążenie”, „planowanie” a od rzeczowników ważniejsze są przymiotniki i przysłówki. „Plan” jest skrajnie niekonkretny i co gorsza w swoich założeniach daleki od spełnienia ustalonych przez UE europejską priorytetów. Strona polityczna ratyfikacji przesłoniła zakres tego bełkotu, braku planu w „Planie” a jedynie jego okruszki dotarły do opinii publicznej. Słuchając i czytając pojawiające się gdzie nie gdzie komentarze ekspertów włos się wręcz jeży.
Przypomnijmy zatem co 27 państw Unii Europejskiej zobowiązały się przedstawić w Krajowych Planach Odbudowy finansowanych ze środków europejskich w w ramach przyjętego planu. Cytuję: Aby otrzymać unijne środki państwa mają przedstawić „spójne projekty reform i inwestycji w 6 zakresach”: – transformacja ekologiczna, – transformacja cyfrowa, – inteligentne, zrównoważone i inkluzywne wzrost i zatrudnienie, – spójność społeczna i terytorialna, – ochrona zdrowia i budowa odporności, – polityki na rzecz następnych pokoleń, w tym edukacja i umiejętności. Piękne i ważne, najważniejsze… prawda? Czy ktoś z Państwa wie, jak rząd planuje zrealizować te cele?
Unia przeznacza na realizację tego w sumie 3-letniego programu (do 2024) 672,5 mld. euro a razem z kompatybilnym z tym planem budżetem Unii do 2027 roku to 1,6 bln. euro. Dla Polski przypada największa suma z tych pieniędzy (ok. 58 mld. euro) przeznaczonych na wspólny rozwój Europy. To gospodarcza i społeczna konkretna odpowiedź Europy na szok jaki spotkał świat w tym państwa członków UE w związku z pandemią 2020/2021. Naprawdę trudno nie doceniać wagi dla przyszłości Polski i Europy tego Planu a zarazem nie przyznać, że wypracowane cele są na miarę rzeczywistych najważniejszych wyzwań współczesności. To mądry i komplementarny plan, od realizacji którego zależy nasza przyszłość i to przyszłość traktowana poważnie, bo sytuacja jest bardzo poważna.
W Polsce się o tym „Planie” nie rozmawia. Rozmawia się wyłącznie (a właściwie wykrzykuje), że bez kontroli społecznej te pieniądze ukradnie rządząca partia i jej ludzie i spożytkują na swoje partykularne cele. Takie mamy doświadczenie i nic nie wskazuje na to, że będzie inaczej… W Polsce o tym „Planie” poważnie (gdyby była taka możliwość) też po prostu nie można rozmawiać, bo materiał przygotowany przez rząd nadaje się do kosza a nie do rozmowy. Tak jest niestety, wystarczy zajrzeć głębiej do materiałów, najpierw sklejanych z wyciągniętych z szuflad planów-dupokrytek urzędniczych a później skrywanych przed ekspertami, politykami, opinią publiczną, bo wiedzą, że nie mają co przedstawić. Wygląda to niestety tak, jakby rząd „z obowiązku” sklecił „Plan”, bo musi a tak na prawdę nie rozumie i nie wie, po co i jak się do tego zabrać. Trochę jak dzieci, które próbują oszukać rodziców, że odrobiły pracę domową, by dostać kieszonkowe. Co zrobią rodzice? Nie wiadomo. Bardzo często wiedzą o wszystkim, ale przymykają oczy.
Przy okazji nie zapominajmy, że w efekcie to my wszyscy zachowujemy się jak dzieci w przedszkolu, co „budują mosty dla Pana starosty” bawiąc się przy tym w „rozdzelankę”. – „Jarek, Jarek, Kaczyńskiego ludzie (…)” – śpiewamy lub słuchamy chcąc czy nie, klaszcząc czy klnąc.