foto: Iga Świątek, Paryż 2020
Przed turniejem w Madrycie WTA 2022 pojawił się specjalny klip z Igą, gwiazdą zawodów: No. One rankingu, 4, kolejny zwycięski turniej w tym sezonie, 23 mecz… jak dotąd niepokonana!!! „Nienawidzę przegrywać” – powiedziała z uśmiechem, jakby żartem w jednym z wywiadów pomeczowych w Stuttgarcie, ale coś w tym jest i najlepiej to czują jej przeciwniczki na korcie. Każda passa się kończy, ale tę może uda się przeciągnąć do US Open? Rzeczy niemożliwe zdarzają się rzadko. Iga, ściskamy kciuki!
Niespełna rok temu (w czasie turnieju w Paryżu) napisałem o Idze tekst/lis do filozofa: „O Idze Świątek: list do filozofa” – https://pawelbujalski.blog/2021/06/07/07-06-2021/ , w którym z mojej perspektywy opisałem drogę dziewiętnastoletniej wtedy dziewczyny na szczyty światowego tenisa. Była wtedy rewelacją i mistrzynią turnieju Rolanda Garrosa sprzed roku, gwiazdą wśród gwiazd, ale cały czas „nadzieją polskiego tenisa” choć jako pierwsza Polka wygrała turniej Wielkiego Szlema zapisując się na stałe w historii tej dyscypliny. Sporo się zmieniło przez te dwa lata. Iga okrzepła, dojrzała… bezpardonowo, zwycięsko wkroczyła, wbiegła wręcz, „zdobyła” wyższy, najwyższy poziom. Nie zdarza się to często, tak szybko i tak przekonująco bardzo rzadko…
Iga została „jedynką” światowego tenisa niespodziewanie, bo Ashleigh Barty, liderka od dwóch sezonów, „tenisistka kompletna”, znakomita technicznie i szalenie inteligentna w grze, 25 letnia Australijka, też młoda, z którą Idze nie udało się jeszcze wygrać („urwała” raz jedynie seta) zrezygnowała ze startów, zamieniła rakietę tenisową na kije golfowe i teraz na zielonych polach zaczyna wygrywać, choć na razie „niewiele”, ale zawsze i to są dopiero początki. Eksperci nie mogą się nadziwić skąd u niej taki talent… Najpierw krykiet, potem tenis, teraz golf… Czy Świątek wygrałaby dzisiaj z Barty? – trudno powiedzieć, może tak, może nie, ale przecież nie ma to większego znaczenia. To dwie osobowości, dwie inne, znakomite zawodniczki, choć historia ciekawa…
Barty wygrała w wielkim stylu ostatni turniej Australian Open 2022, umocniła się na pozycji liderki i… zrezygnowała z dalszej gry w turniejach zawodowego tenisa. Zwróciła się do władz WTA o wykreślenie jej z rankingu, pięknie podziękowała kibicom i pożegnała się z rywalkami. W tej sytuacji Iga potrzebowała jeszcze jednego zwycięstwa, by zostać „dwójką” i jeszcze jednego, by wspiąć się na szczyt. Oprócz przegranego półfinału AO 2022 i jeszcze 2 porażek ma za sobą do dziś niebotyczne 23 zwycięstwa w tym sezonie i bezapelacyjnie, z wielką przewagą punktową „króluje” w rankingu i na kortach kolejnych turniejów.
Jeszcze o Ashleigh… Barty powiedziała, że tenis zabiera jej zbyt wiele, że kocha być w domu, z bliskimi, że osiągnęła w tenisie to, co chciała osiągnąć i teraz potrzebuje zmiany. Więcej ciszy i domowego spokoju. W Melbourne w tym roku, zaskakując wiele osób powiedziała jeszcze coś. W swoim przemówieniu w czasie manifestacji ulicznej zwróciła się do aborygeńskich mieszkańców Australii – „Jestem jedną z was, jestem Aborygenką. Mało kto wie, że mój lud należy do najstarszych w Australii” – stwierdziła zawodniczka, o której mało kto wiedział, że jest aborygeńskiego pochodzenia. Biała skóra tego nie zdradza, a rysy Ashleigh Barty – w małym stopniu. Najlepsza zawodniczka świata pochodzi jednak z ludu Ngarigo, który od wielu wieków zamieszkuje Nową Południową Walię. Należy on do grupy językowej Ngunnawal/Ngunawal. Może te korzenie, inne spojrzenie na życie zdecydowały o tej zaskakującej decyzji, by będąc na szczycie, w znakomitej formie, ze świetną perspektywą na dalsze zwycięstwa powiedzieć – pas? Zrobiłam, co zamierzałam. Czas na zmianę. Jest w tym coś niezwykle pięknego i wzniosłego.
(Czytaj więcej na https://sport.interia.pl/tenis/news-ashleigh-barty-w-przejmujacym-przemowieniu-wiwaty-na-widowni,nId,5774620#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox )
Do ścisłej światowej czołówki doprowadził Igę młody, znakomity zespół w składzie: trener główny, niespełna trzydziestoletni Piotr Sierzputowski (przez 5 lat, to on „zrobił” z Igi zawodniczkę światowego wymiaru), trener przygotowania fizycznego Maciej Ryszczuk (kondycja, siła i przede wszystkim szybkość) oraz psycholog Daria Abramowicz (sfera mentalna, w tenisie decydująca o wszystkim). Nad wszystkim, z daleka, z dystansem, pozwalając na samodzielny rozwój córki czuwa Tata Igi, były olimpijczyk, wioślarz Tomasz Świątek. Od grudnia 2021 roku zespół w dwóch trzecich jest ten sam, poza tym, że szefem, trenerem prowadzącym został Tomasz Wiktorowski, były, dziś już bardzo doświadczony i obyty ze światowym tenisem z najwyższej półki, wieloletni szkoleniowiec naszej mistrzyni tenisa Agnieszki Radwańskiej.

Tę zmianę (pewnie trudną dla Igi i Piotra, ale jakże ważną i mądrą) od razu łatwo zauważyć na korcie i przynosi ona wymierne korzyści. Do dotychczasowych atutów Igi z każdym meczem dochodzą następne; umiejętność koncentracji, znakomity return, drugi serwis i przede wszystkim pewność swoich umiejętności, choć oczywiście, nie w każdym momencie, ale różnice między tym „co było” a „co jest” są widoczne gołym okiem. Choć irytacja, pretensje do siebie zdarzają się Idze i dziś dość często po złym zagraniu, to nie ma już w ich konsekwencji długich serii błędów i przegranych gemów i setów. Iga z młodej, silnej, szybkiej i bardzo walecznej, „nienawidzącej przegrywać” dziewczyny, dzięki pracy Wiktorowskiego, stała się młodą-dojrzałą, „dojrzalszą” od wielu starszych od niej zawodniczek, jak na razie, niepokonaną tenisistką. Agnieszka grała inaczej. Bliżej jej było do Barty niż Igi, ale myślę, że połączenie dynamiki i szybkości Igi z inteligencją, techniką i paletą zagrań Agnieszki czy Ashleigh jest prawdziwym wyzwaniem i drogą pracy nowego trenera.
Iga jest młoda, bardzo młoda i coraz bardziej popularna w Polsce i w świecie. Jest bezpośrednia i wręcz gadatliwa… ucieka od schematów i mówi o swoich emocjach. Mówi, co myśli i czuje. Wyciągnęła lekcję z doświadczeń Naomi Osaki, jej przyjaciółki z kortów, która nie mogła znieść „wymuszonych wywiadów” i buntowała się przeciw „pijarowemu”, podporządkowanemu narzuconym normom wizerunkowym kłamstwu i popadła w depresję. Teraz, po blisko roku Naomi wróciła i znowu gra coraz lepiej. Iga jest inna w relacjach społecznych. Jest bezpośrednia. Na schemat odpowiada bezpretensjonalną szczerością. Jest pewna siebie, jak na korcie.
Na najwyższy szacunek zasługuje stosunek Igi do spraw najważniejszych, publicznych. Jej słowa i zachowania wobec agresji Rosji Putina na Ukrainę, solidarność z walczącymi i sprzeciw wojnie i złu świadczy o jej odpowiedzialności i wstążka w barwach niebiesko żółtych, którą przypina na każdy mecz do swojej czapeczki urasta do rangi symbolu młodości i dojrzałości zarazem, jak na „jedynkę” przystało.
Iga nie będzie zwyciężać „bez końca”, ale teraz ma znakomite „entree” i oby trwało jak najdłużej. Podobnie jak wielkie tenisistki w historii bije rekord za rekordem, eksperci przewidują jej dalsze sukcesy a rywalki ostrzą zęby, bo każda chce pokonać „najlepszą”. To się już nie zmieni a za nią długie lata ciężkiej, codziennej pracy, morze nerwów i łez, stresów, porażek… Teraz czas zwycięstw i szczęścia, tak, szczęścia, bo to widać na jej twarzy. Droga na szczyt. Już go zdobyłaś. Bądź sobą! i nie przegrywaj. Jeżeli już, to niezbyt często. Zrozumiemy to, bo to „tylko” gra, choć trudna, piękna i wymagająca jak życie.