Są nieskomplikowani do bólu. Kłamią, kradną, obrażają i sieją konflikty, bo tak rozumieją władzę. Innego celu niż jej zdobycie i utrzymanie nie mają, cokolwiek sądzą i mówią o tym oszukani czy korzystający z ich władzy zwolennicy. Niestety wszystko to rozgrywa się w przestrzeni w części narzuconych, w części istniejących naprawdę społecznych emocji, resentymentów i niedojrzałości. To to a nie „oni” stanowi o powadze sytuacji.
Kaczyński i jego podwładni; Morawiecki, Ziobro, Duda, Sasin, Szydło i dziesiątki pomniejszych żołnierzy irytują i śmieszą swoją małością ale jesteśmy bezradni, bo nie potrafimy, mimo, że rozumiemy i stanowimy większość, zbudować siły, która ich zmiecie i rozliczy za demolowanie naszego domu i niszczenie dorobku życia i pracy co najmniej dwóch pokoleń. Trudne to jest do zrozumienia ale stanowi o naszej rzeczywistości.
Musimy wygrać! Tusk mówi, że kluczem jest „chęć” odniesienia zwycięstwa i wzięcia odpowiedzialności za przyszłość. Jego słowa brzmią poważnie w zestawieniu z dywagacjami innych polityków o „różnicach w poglądach, programach i elektoratach”, o „niuansach polskich dusz” czy „zróżnicowanych sympatiach i obyczajowości”, które przez większość są słusznie interpretowane jako zasłona dymna ukrywająca partykularyzmy liderów innych partii, którzy tak naprawdę boją się wziąć współodpowiedzialność za władzę, boją się zwycięstwa, bo ryzykują komfortem bycia samodzielnym guru wśród „swoich”. Jak inaczej rozumieć dąsy Szymona Hołowni, „progresywność” Gduli czy „konserwatyzm” Kosiniaka-Kamysza a może bardziej starszych kolegów zainteresowanych wyłącznie sobą lub jego stanowiskiem?
Przecież wszyscy oni wzywani są przez Tuska do zjednoczenia i wzięcia odpowiedzialności za „całość”. Całość, która, co jest oczywiste, zawiera w sobie te wszystkie obiektywne różnice, interesy i aspiracje.
Nie wiem czym się skończą starania ruchów obywatelskich, Tuska i Koalicji Obywatelskiej, by zbudować wspólną listę i wygrać z Kaczyńskim i przywrócić nam demokratyczne państwo prawa i wolność, w tym najszerszym rozumieniu, by mieć wpływ na własne życie i to co dzieje się wokół nas. Obawiam się, że te wezwania spełzną na niczym lub stanie się to zbyt późno, by efektywnie skorzystać z siły synergii zorganizowanego społeczeństwa obywatelskiego. Tak jak było to w czerwcu 1989 roku.
Wydaje się, że w takiej sytuacji należy świadomie emocje i resentymenty odłożyć na bok i skupić się wokół Donalda Tuska i Koalicji Obywatelskiej. Zostawić na marginesie tych, którzy nie chcą i pomóc tym, którzy chcą wygrać. Być mądrzejszym, dojrzałym i zdecydować „za nich”. Swoje opinie wyraziliśmy w działaniu i sondażach. Jeżeli nie jest to brane pod uwagę to pozostaje nam wezwanie do popierania i wspierania jedynej siły, która jest w stanie samodzielnie pokonać PiS i wykorzystać dla dobra demokracji „nierówności”, które niesie ordynacja d’Hondta w ten a nie w inny, łatwiejszy ale zaniechany przez „niedojrzałych” polityków opozycyjnych sposób.
Musimy wygrać! Zwracam się do Was, Obywatelek i Obywateli, świadomych swoich praw i wolności a nie do polityków i politykierów. Tych „starych”, niezdolnych do zweryfikowania swoich ról, którzy jak koń dorożkarza, ślepy, ale trafi do stajni, obecnych i tych nowych, nauczonych nosić teczki i schlebiać mocodawcom. Oni po pierwsze nie czytają zbyt wiele a jeszcze mniej rozumieją z tego co przeczytają a po drugie myślą w zupełnie innym paradygmacie… o swojej pozycji, o niczym więcej. Na pewno nie o nas czyli o „całości”.