Sam fakt występowania polskich władz przeciwko połączeniu przestrzegania zasad praworządności z pełnoprawnym korzystaniem z unijnego budżetu i Programu Odbudowy w Unii Europejskiej jest de facto wypowiedzeniem zapisów Traktatu o Unii Europejskiej przez Polskę a w skali krajowej potwierdza świadomą, konsekwentną, stopniowo realizowaną przez Kaczyńskiego i jego Zjednoczoną Prawicę likwidację w Polsce demokratycznego państwa prawa.
Wyobraźmy sobie taką sytuację. W Niemczech wygrywa wybory skrajnie prawicowa partia. Ciesząc się poparciem ok. 40%, wykorzystując rozdrobnienie opozycji i znajdując klucz propagandowy do „niemieckich dusz” osiąga większość w Bundestagu i decyduje się wprowadzić swoje porządki. Jedną z ich nowych reguł (cieszącej się jeszcze większym poparciem niż 40%) jest ograniczenie praw obywateli nie hetero seksualnych oraz polskiego, żydowskiego i arabskiego pochodzenia; w tym zakaz zawierania małżeństw, zawieszenie praw dziedziczenia, zakaz organizacji protestów i prezentowania poglądów „antyniemieckiej ideologii LGBT i kosmopolityzmu” a decyzją ministra sprawiedliwości ukazało się rozporządzenie nakazujące sędziom respektowanie tego prawa. Wprowadzono też przymusową deportację cudzoziemców z tych grup narodowych. Budzi to oburzenie w krajach Unii, w parlamentach i na ulicach europejskich miast, głównie w Polsce, Czechach, Danii, Skandynawii, Francji i Hiszpanii oraz w państwach dawnego Beneluxu. Nowo wybrany kanclerz Niemiec nazywa to wypowiedzeniem wojny Niemcom przez wrogie liberalne, antyniemieckie lewackie siły służące interesom korporacji i kosmopolitycznie nastawionej żydowskiej inteligencji. Niemcy znajdują sojuszników w Austrii i na Węgrzech. Unia grozi Niemcom wprowadzeniem artykułu 7 i składa wnioski do Trybunału Sprawiedliwości. Niemcy nazywają to mieszaniem się w wewnętrzne sprawy i agresywną polityką Unii, która jedynie korzysta z pracy i bogactwa Niemiec w zasadzie nic nie dając w zamian. Większość państw Unii decyduje się na karkołomny krok; szuka sposobu wykluczenia Niemiec ze strefy Euro. Budzi to entuzjazm wśród zwolenników skrajnej prawicy i Berlin skwapliwie korzysta z okazji… Polska wobec narastającego paraliżu organów w Unii szuka porozumień bilateralnych z Francją i Wielką Brytanią. Tam nikt nie chce umierać za Gdańsk.
Niemożliwe? Być może nie, być może tak. Czy w 2013-14 roku, gdy jeszcze PO „nie miało z kim przegrać” myśleliśmy, że już w grudniu 2015 roku koordynatorem służb będzie skazany za nadużywanie władzy Kamiński bezprawnie ułaskawiony przez Prezydenta Dudę a Trybunał Konstytucyjny zniknie jak mydlana bańka? Że później posłów opozycji nie dopuści się do głosowania w Sali Kolumnowej nad budżetem a sędziemu, który osądzał to jawne złamanie regulaminu sejmu w ramach procesu karnego zostanie cofnięty immunitet i zakażą mu wykonywania zawodu? Teraz ta sama władza nie zgadza się na wymaganie przez Unię przestrzegania praworządności, nazywając to „tzw. praworządnością” i mówiąc o niejasności kryteriów, gdy jeszcze nie tak dawno, przez parę lat, by spełnić warunki akcesji do Unii, żmudnie dostosowywaliśmy nasze regulacje prawne do bardzo konkretnych unijnych wymogów. Teraz dla Kaczyńskiego i jego ekipy nie ma to znaczenia. Teraz liczy się dla nich tylko ich władza i sposoby, by jej nie oddać.
Bardzo ciekawy tekst.
Dziękuję Kingo za dobre słowo. Uczę się dopiero tej formy, nie wiem, czy pisać krótko, czy dłużej… próbuję na razie, jak na Facebooku. Mam taki pomysł, żeby była to szczególna forma dziennika. Zobaczymy…
PolubieniePolubienie