Szczepienia. Gdyby Polska nie była w Unii Europejskiej (a nie jest bogatą Szwajcarią, Norwegią czy Izraelem, cokolwiek sądzą o naszym „moralnym prawie” do tego pisowscy ideolodzy) to byłaby w grupie ponad 170 krajów objętych programem WHO COVAX, w ramach którego bogatsze kraje zdecydowały się współfinansować produkcję i globalne rozprowadzenie ok. 1,7 mld. szczepionek, by uratować cały świat od pandemii i śmierci milionów ludzi. Póki co (choć dane są bardzo nieprecyzyjne) 48 krajów rozpoczęło programy szczepień (w tym Unia Europejska) a pozostałe 170 dostają jedynie sygnalne partie szczepionek i właściwie jeszcze w ogóle nie prowadzi się u nich powszechnych (czy jak u nas „narodowych”) szczepień. Polska (bo nie jest też Bahrajnem, Arabią Saudyjską czy Japonią) stałaby w kolejce „biedniejszych” krajów, gdzie dopiero, jak zaplanowali światowi giganci, szczepienia w ograniczonym stopniu rozpoczną się, jeżeli już, „po maju”.
Spójrzmy na pisowskie narzekania na unijny system współpracy przy opracowaniu szczepionek, ich finansowaniu, produkcji, wspólnego zakupu i dystrybucji z perspektywy naszych sąsiadów, Ukrainy. Powstał tam rządowy program szczepień, który ma wystartować w okolicach wakacji. Oparty jest na programie COVAX, w efekcie którego do Ukrainy ma trafić w przyszłości w sumie ok. 8 mln dawek szczepionek Pfizera i Moderny. Na razie otrzymali kilka tysięcy dawek. Prowadzą też rozmowy o zakupach chińskich szczepionek CORONAVAC, które mają uzupełnić w zakresie szczepień komercyjnych światowy, sponsorowany program WHO. Z Chin ma dotrzeć 5 mln. szczepionek (być może na przełomie marca i kwietnia i może uda się zwiększyć tę partię o następne 1,9 mln.), które w przeciwieństwie do szczepionek Pfizera są oparte o tradycyjną technologię (niewykorzystującej mRNA) i jak wskazują badania i statystyki ich skuteczność sięga 50% a nie ponad 90%, jak u Pfizera czy Moderny. W sumie program, który nie wiadomo jeszcze kiedy wystartuje ma doprowadzić do zaszczepienia do 20% (wszystkie produkty wymagają podwójnego szczepienia) populacji podobnie jak u nas podzielonej na grupy ryzyka. Z tym tylko, że polski program szczepień i umowy w ramach Unii zakładają zaszczepienie 100% ludzi powyżej 18 lat (takie są wytyczne odnośnie stosowania szczepionki). Władze Ukrainy prowadzą rozmowy z krajami Unii (w tym z Polską) o ewentualnej pomocy i odstąpieniu przez nas pewnych partii szczepionek, by uzupełnić te niewystarczające, wciąż potencjalne zasoby. Ukraina wykluczyła zakup rosyjskich, niesprawdzonych w pełni klinicznie szczepionek SPUTNIK, choć pewnie głównie z powodów (co zrozumiałe) politycznych. Trwa przecież wojna i okupacja Krymu.
Spójrzmy też na nasze narzekania na zakres i dostępność szczepionek z globalnej perspektywy. Nie zapominajmy o solidarności, równości (czy postulatów znoszenia nierówności), humanitaryzmie i egoizmie. Jesteśmy w grupie uprzywilejowanych. Pomyślmy też choć chwilę i spróbujmy wyobrazić sobie ile to jest miliard, 2 miliardy czy 7 miliardów? To nie tylko 2 czy 4 razy więcej – to trzeba wyprodukować, zapakować, dostarczyć do niezliczonych punktów szczepień i zaszczepić podwójną dawką każdego z kilku miliardów ludzi z osobna.
Oczywiście, ta globalna perspektywa i ewentualne „humanitarne niepokoje” (których na razie nawet nie słychać wśród tak wrażliwych na wszelkie nierówności działaczy licznych organizacji) nie znoszą tego, co lokalne, za oknem i w domu. Co dotyczy każdego/każdej z nas. I tu pojawia się przede wszystkim uzasadnione oburzenie i złości, które muszą wzbudzić kłamstwa, nonszalancja i brak kompetencji organizatorów procesu masowych szczepień w pisowskiej Polsce. Zmarnowany czas, energia i ludzka praca kosztuje zdrowie i życie konkretnych ludzi, tysięcy ludzi. To co w Polsce się dzieje w tym zakresie po prostu nie mieści się w głowie. Popełniają wszystkie możliwe błędy. Decyzje od początku oparte są na z założenia nieskutecznych formach działań. Z takimi ludźmi, w takim systemie podejmowania decyzji i przy takich założeniach to nie może się udać i się nie udaje. Po pierwsze wynika to z obsesyjnego wręcz brak zaufania do społeczeństwa, wszelkich nie w pełni kontrolowanych przez siebie instytucji i po prostu to uniemożliwia względnie sprawne realizowanie czegokolwiek, co ma charakter powszechny. A oni tacy już są i będą. To jest nieuleczalna choroba i nie ma na to szczepionki.