Cristiano Ronaldo na konferencji prasowej przed meczem Węgry – Portugalia odsunął ręką stojące na blacie butelki Coca-Coli, sponsora UEFA i powiedział – Pijcie wodę! Następnego dnia Coca-Cola zanotowała spadek wartości akcji o 4 mld. dolarów!
Na giełdzie akcje rosną i spadają, ktoś na tym zarobił, ktoś stracił, ale nie o tym będę pisał…
Mecz był wspaniały. Węgrzy pokazali, że potrafią grać zespołowo, ambitnie i walczyć o każdą piłkę, o każdą pozycję i utrzymać satysfakcjonujący ich remis a nawet gdyby mieli więcej szczęścia odnieść zwycięstwo z silniejszą, lepszą indywidualnie i zespołowo Portugalią (broniącą tytułu Mistrza Europy), która jednak w ostatnich 5 minutach strzeliła bramkę, potem dwie i zdobyła jakże ważne dla nich w „grupie śmierci” 3 punkty, ale też nie o tym będę pisał…
Niedawno, na samym początku turnieju Rolanda Garrosa 2021 przez media przeleciała jak meteoryt (2-3 dni zainteresowania) informacja o buncie Naomi Osaki, drugiej w rankingu WTA, najlepiej obecnie zarabiającej tenisistki świata, prywatnie bliskiej koleżance naszej mistrzyni Igi Świątek, przeciwko systemowi zniewolenia i budowania wizerunku „na sprzedaż” prowadzonego przez kampanie marketingowe utrzymujące sportowy biznes. Tenisistkę spotkał zmasowany atak ze strony mediów, dziennikarzy, tzw. „ludzi sportu” znakomicie z tego żyjących od lat i większości innych graczy. Naomi wycofała się z turnieju wielkiego szlema i po paru dniach oświadczyła, że jej nieobecność na kortach będzie dłuższa, bo zachorowała na depresję. Media już dziś zajmują się czymś innym, Naomi może odpocząć, o geście Ronaldo nie piszą zbyt wiele i większość jeżeli w ogóle o tym myśli, to przewiduje, że to był/jest jeden z milionów „niusów”, „memów” informacyjno-kulturowych, które żyją bardzo bujnym, globalnym życiem z nieskończoną liczbą lajków i udostępnień, ale tak samo burzliwym, jak krótkim… Za parę dni, godzin coś innego wzbudzi zainteresowanie.
Cristiano Ronaldo jest pierwszą osobą, którą w mediach społecznościowych; na Instagramie, Facebooku oraz Twitterze obserwuje łącznie ponad pół miliarda użytkowników – tak w lutym 2021 roku pisał Onet. Padają też zaskakujące, wręcz nieprawdopodobnie wysokie kwoty, na które są wyceniane pojedyncze wpisy i posty Ronaldo. To nowa dziedzina biznesu. Miliony, setki milionów a nawet miliardy dolarów płyną z rąk do rąk z powodu jednego wpisu, jednej kampanii, jednego człowieka i milionów biernych, anonimowych uczestników tego globalnego świata, który kształtuje się na naszych oczach. Można sobie wyobrazić sytuację, gdy jeden tweet (ćwierknięcie) zainicjuje wielką zmianę, ale może być też tak, że powstający bardzo złożony system będzie w stanie „ogarnąć” (jak mawiają młodsi) większość skierowanych w różne strony wektory i na drodze synergii, nieustannie się modyfikując, podnosząc poziom naszej wiedzy i świadomości i wykorzystując sztuczną inteligencję, która jest w stanie analizować nieskończoną ilość danych zapewnić większości bezpieczeństwo, dostatek i wolność.
Pytanie czy dobrze to, czy źle jak w chińskiej, starej przypowieści nie ma jednej odpowiedzi. W ogóle jest błędnie postawionym pytaniem. Ważniejsze jest pytanie, co to znaczy dla obowiązujących jeszcze obecnie strukturalnych ram naszego życia, organizacji społeczeństw i ich systemów; politycznych, gospodarczych. Co to znaczy dla relacji między ludźmi, czyli sprowadzając to do jednego – dla cywilizacji i naszej kultury.
Podoba mi się bunt Naomi i gest Ronaldo. Podoba mi się każda forma wypowiedzenia swojego poglądu (jeżeli się go ma*). Podoba mi się emancypacja jednostki, grup, i społeczeństw. Podoba mi się podmiotowość w każdej formie i służebność stworzonych przez ludzi organizacji (politycznych, społecznych, gospodarczych) wobec jednostkowej, autonomicznej, wolnej i z prawem do realizowania swoich indywidualnych i zbiorowych aspiracji osoby. Może jest w tym zbyt dużo naiwności i kreacji, ale widzę potencjał na budowę nowych zasad reprezentatywności, modyfikację skostniałego i w wielu już elementach niefunkcjonalnego „starego” sytemu demokratycznego.
* nie ma się „poglądu”, gdy nie ma się wiedzy na temat, o którym się wypowiada. Żeby mieć „pogląd” na jakiś temat trzeba znać inne poglądy w tej sprawie, trzeba posiadać argumenty, konieczna jest umiejętność krytycznego myślenia. W innym przypadku nie mamy do czynienia z wymianą lub prezentacją „poglądu”- w takim rozumieniu użyłem tego pojęcia.