Edward Edmund Nowak – polski inżynier, działacz opozycji demokratycznej w PRL, menedżer, urzędnik państwowy i polityk. Od sierpnia 1980 członek NSZZ „Solidarność”. Uczestnik strajków w Hucie im. Lenina (Wikipedia ) napisał dzisiaj na swojej ścianie w Facebooku tekst, który według mnie jest bardzo trafną syntezą, dobrze wybranym punktem widzenia na Polskę Kaczyńskiego i PiS, zwaną drugim peerelem. Za jego zgodą publikuję go w całości, bez żadnych zmian:
Czuję się jak w PRLu.
Rocznica wydarzeń Czerwca ’76 powinna nam dać do myślenia, o tym, że historia lubi się powtarzać.
Po epoce umacniania władzy ludowej (narodowej) czyli odpowiednika okresu gomułkowskiego jesteśmy teraz w okresie gierkowskim, gdy „Polska rosła w siłę a ludziom żyło się dostatniej”, czyli w okresie propagandy sukcesu. Naród nabiera się na te same hasła, tylko krzyczane przez innych działaczy, innej partii.
Oczywiście, w sensie poziomu rozwoju jesteśmy gdzie indziej, ale tylko dlatego, że były reformy ustrojowe zrobione przez poprzedników, bo gdyby nie to, to obecna ekipa nie wprowadziłaby nas ani do NATO, ani do UE, ani do Schengen. Okres rozdawnictwa skończył się już dwa lata temu i zaczęły się pojawiać wyraźne oznaki regresu kraju, spowolnienia tempa rozwoju (bo pompowane poprzez konsumpcję PKB nie tworzy faktycznego, trwałego rozwoju) , drożyzna, inflacja od wielu miesięcy jest jedną z najwyższych w Europie, ogromnie wzrosło zadłużenia kraju, co oznacza, że niemal całkowicie zmarnowaliśmy okres znakomitej koniunktury światowej a do tego nadeszła pandemia koronawirusa.
Tak jak się spodziewałem (niestety) w ani jednej dziedzinie życia nie wprowadziliśmy rozwiązań systemowych i nie poprawiliśmy sytuacji, w ani jednej dziedzinie życia! Przeciętny człowiek nie zdaje sobie z tego sprawy, bo ma albo skrócony wiek emerytalny albo dostał 500 plus lub inne beneficja, a więc odczuwa – w wymiarze osobistym – pewną poprawę, jeszcze nie widzi tego skutków , które są odroczone, np. nie odczuwa pogorszenia w wielu sferach życia, gdzie po prostu środki zostały zmniejszone aby było na przekupstwo polityczne, jeszcze nie dostał bieda – emerytury, itp. To wszystko zamulają skutki epidemii COVID-19 , a władza uzyskała znakomite wytłumaczenia i wszystko może zwalić teraz na epidemię.Tak czy owak, Polska – w moim przekonaniu – znajduje się już w okresie recesji , ale co więcej regresu cywilizacyjnego.
W każdym obszarze funkcjonowania państwa i społeczeństwa mamy REGRES. Ten najbardziej oczywisty występuje w kwestiach ustrojowych. Polska już nie jest krajem demokratycznym, nie ma trójpodziału władzy. Organy państwa takie jak prezydent, sejm, rząd, trybunały, NIK, prokuratura itd. nie są suwerennymi ośrodkami władzy ale wykonawcami polityk partii i obozu zjednoczonej prawicy, a w rzeczywistości woli ich gremiów kierowniczych, a w kwestiach kluczowych woli prezesa partii kierowniczej PiS. W samej partii nie funkcjonuje nawet w najmniejszym stopniu demokracja wewnętrzna, rządzi niepodzielnie Jarosław Kaczyński. Analogiczna sytuacja była w okresie gierkowskim w PRLu; rządziła partia i pierwszy sekretarz a organy państwa były fikcją i ich zadaniem było wprowadzić i wytłumaczyć zalecenia partii kierowniczej. Podobnie ubezwłasnowolnione są partie koalicyjne; kiedyś (ZSL i SD) a teraz Solidarna Polska i Porozumienie, które bez partii kierowniczej nie liczą się, więc swoją energię skupiają na złapaniu maksymalnej ilości stanowisk i korzyści finansowych dla siebie.
Związki zawodowe „Solidarność”, podobnie jak kiedyś tzw. branżowe, znowu pełnią funkcje transmisji woli partii do mas a jej liderzy zabiegają głównie o kariery. Państwo, podobnie jak w okresie gierkowskim służy partii i jej ludziom. To ludzie władzy obejmują kluczowe stanowiska, rzucani są na odcinki ważne dla partii. Na pozostałe stanowiska kierują swoich zaufanych, rodziny, znajomych, szerzy się nepotyzm, kolesiostwo porównywalne tylko z okresem późnego PRLu. Zawłaszczyli państwo, i wykorzystują je do swoich partyjnych i prywatnych celów. Brak kompetencji nowych kadr w połączeniu z centralnym sterowaniem przez partyjnych bonzów skutkuje problemami całych gałęzi państwowej gospodarki, np. w przemyśle energetycznym, węglowym, stoczniowym, zbrojeniowym, w poszczególnych firmach jak np. spadek wartości giełdowej wielkich firm państwowych o 20 % i więcej, czasami do poziomu akcji śmieciowych, upadek innych firm i instytucji, z których najbardziej głośna i żałosna była stadnina w Janowie.
Nie są zrealizowane prawie żadne nowe inwestycje w ciągu ostatnich 5 lat, a niektóre jak EC Ostrołeka pochłonęły ponad 1,3 miliarda złotych i zostały wstrzymane. Stopa inwestycji, która wg. Morawieckiego miała wynosić 25 % , wynosi 17 % a prywatnych jest jeszcze mniej, bo biznes czuje niepewność. Żadna wielka inwestycja z zapowiadanych przez rząd jak elektromobilność i milion samochodów elektrycznych, polskie statki, promy , łodzie podwodne, śmigłowce, itp., itd. nie są realizowane. Więc tworzy się, na użytek kampanii wyborczej nowe projekty i pomysły jak Centralny Port Komunikacyjny, przekop Mierzei Wiślanej; gigantomania i woluntaryzm gospodarczy jak za Gierka. A tymczasem realnych problemów jak w Zagłębiu Turoszowskim czy Bełchatowskim nikt nie rozwiązuje, nawarstwiają się aż wreszcie wybuchną. Coś tam zrzuci się na opozycje i zagranicę , ale kto w to uwierzy na dłuższą metę …?
Gospodarka polska stoi jedynie dzięki wolnemu rynkowi oraz prywatnej i zagranicznej przedsiębiorczości. Tylko dzięki nim mamy dochody do budżetu państwa, rozwój. W „Polskim ładzie” pojawiły się projekty aby zacząć skubać prywaciarzy, no bo jak taki zarabia 20 tysięcy na miesiąc, to łatwo napuścić emeryta. Władza pisowska ma nowe pomysły, (wciąż trzeba kupować kolejnych ludzi i tworzyć dla nich stanowiska) teraz będą walczyć o handel, rozwijać państwowe rolnictwo, wydawać partyjno-państwowe gazety. Postępuje orlenizacja polskiej gospodarki. Towarzysze partyjni i rodzinni tworzą stowarzyszenia, fundacje, które dostają ogromne dotacje, rwią ile się da, zakładają firmy, najlepiej takie aby się nie narobić ale zarobić a więc lobbystyczne, marketingowe, reklamowe, doradcze, i otrzymują zlecenia od ministerstw , agencji rządowych, od firm państwowych , byle więcej, byle szybciej, bo nie wiadomo jak długo potrwa to pisowskie Eldorado, a kto to skontroluje ?To zapewne doprowadzi do zaburzeń na rynku, ograniczenia konkurencji, dalszego wzrostu cen, może rozkręcą tak inflację, że wyrwie się spod kontroli i znowu potrzeba będzie dziesięciolecia aby ja sprowadzić do granic przyzwoitości. A co z zadłużeniem, a co z zepsutymi państwowymi przedsiębiorstwami ?
Teraz nikt nie pójdzie podpalać siedziby PiS na Nowogrodzkiej ani nie przyspawa wagonów do torów kolejowych, może niektórzy pójdą na demonstrację wykrzyczeć swoje racje, o czym nie powiedzą nawet w TVP, znowu opozycję oskarżą o realizowanie interesów Zachodu , demonstrantów nazwą warchołami , kodziarzami albo gorszym sortem, partia zorganizuje wiece na których Pierwszy będzie mówił , że idziemy słuszną drogą i jesteśmy coraz bliżsi prawdy, a wszystko co robimy to dla Polski, dla dobra narodu, rodu…,, rodu, du, du,…
