Nienotowane upały we Włoszech, na Sycylii i Sardynii, w Hiszpanii. Najgorętszy lipiec w historii. Pożary w Europie, na zachodnim wybrzeżu Stanów, na Syberii, w Afryce, Turcji… Dwa tygodnie temu powodzie błotne w Niemczech, w Belgii, o niespotykanej skali. Trzy dni temu raport naukowców przy ONZ o przekroczeniu w kilku punktach granicznych stanów w procesie nieuchronnych, skrajnie niekorzystnych dla ludzi zmian klimatycznych…
W Polsce o kryzysie klimatycznym mówi się niewiele. Jesteśmy zajęci czymś innym. Władza nie robi i nawet nie mówi o tym w ogóle. Lipiec był bardzo upalny, męczący, z temperaturami w nocy powyżej 22 -24 stopni Celcjusza. Sierpień też jest bardzo ciepły. A nas jakby to nie dotyczyło. Zapłaciliśmy za tę wsobność w XVIII wieku najwyższą cenę.
Tracimy czas, którego nie ma. Głowę nam od 6 lat zajmuje Kaczyński i jego kolejne bezczelne działania. Tym razem, po TK, prokuraturze, sądach, mediach publicznych i setek innych szkód zabrał się do ograniczenia sfery wolności tym razem w sferze naszego prawa do dostępu do niezależnych źródeł informacji i wolnej przestrzeni prowadzenia publicznej debaty. Kaczyński konsekwentnie, wykorzystując dyktaturę chwiejnej i minimalnej większości w Sejmie, jak zawsze!, zmierza do odebrania koncesji jednej z najpopularniejszych stacji o masowym zasięgu – popularnej, liberalnej i niezależnej TVN 24. Jeszcze rok czy dwa lata temu większość mówiła, że nie ośmielą się ruszyć mediów i to w dodatku z kapitałem amerykańskim. Niektórzy, w tym ja, nie jestem zdziwiony.
Kaczyński od samego początku, jak Putin, nie zamierza poddać się werdyktowi demokratycznych, wolnych wyborów. I to ich głównie zajmuje. Nawet pandemia i śmierć tysięcy ludzi nie zmieniła priorytetów. Podobnie jak inni jednowładcy Kaczyński zorganizuje wybory w warunkach, które zapewnią mu zwycięstwo. Po to mu Trybunał Konstytucyjny, Sąd Najwyższy, media publiczne, prokuratura. Popularna stacja telewizyjna kontrolująca i demaskująca władzę jest jedną z istotnych przeszkód w tym planie. Cena nie odgrywa roli gdy gra się o życie.
Oni nie zajmują się tym, czym w demokratycznych państwach zajmuje się władza (i nie wynika to z „ich dobrych charakterów, lecz jest pragmatyczne, system, który „dał im” władzę tego wymaga); nie tylko nie reagują na oczywiste i nieuchronne zagrożenia, ale również nie prowadzą polityki zagranicznej, nie budują i nie wzmacniają sojuszy, wręcz odwrotnie, nie rozwiązują społecznych problemów, tych zastanych i nowych, chociażby po to, by podtrzymać czy zdobyć poparcie, nie przestrzegają prawa, nie próbują utrzymać w ryzach budżetu, ba nawet za cnotę uznają jego lekceważenie, nie pilnują wartości pieniądza, nie przywiązują wagi do sprawności instytucji i kompetencji kadr…
Kaczyński zajmuje się wyłącznie sobą, swoją pozycją i umacnianiem władzy dla władzy i to wynika bezpośrednio z jego charakteru. By mogło tak być, pozwala swoim ludziom bezkarnie kraść, panoszyć się i wywyższać. Jego interesuje jedynie „dzielenie i rządzenie” dla samego dzielenia i poczucia „władania”, takiego trudnego do opisania bez diagnoz psychiatrycznych „samozadowolenia” z posiadania nieograniczonej i niekontrolowanej władzy a dopiero gdzieś w tle tli się mgiełka panującej w jego szeregach ideologii, którą narzuca swoim zwolennikom, mami ludzi i utrzymuje poparcie. To nie jest myśl tylko spryt, cwaniactwo, że wie jakie emocje trzeba wzbudzić, by wszystkich ograć i to jest cel jego działań. Nie widzę żadnej naprawdę poważnej myśli czy spójnej wizji tego co chce oprócz posiadania nieograniczonej władzy osiągnąć.
Bo czy czymś poważnym można nazwać przedzierające się przez tę mgiełkę opinie, że (przepraszam za świadome skrajne uproszczenie) kryzys klimatyczny to ściema liberalnego zachodu a w ogóle otaczają nas sami wrogowie, którzy czyhają na naszą „swojskość i tradycję”, która mówi, że to Pan Bóg decyduje o tym czy pada deszcze i jest gorąco i dlatego proboszczowie a nie profesorowie mają racje a w ogóle, to racje ma mąż a nie żona i władza a nie ludność, bo taki jest porządek Boży? Nawet gdyby opisać to na 100 stronach to w efekcie pojawi się aż tak prostacka wizja świata, że nie sposób nadać jej cech zwartej ideologi, ale jak widać ma z różnych, bardzo skomplikowanych powodów tyle wewnętrznej siły i spójności, energii mitu i symbolu, prostoty i bezczelności kłamstwa, że tej grupce sprytnych uzurpatorów udało się opanować całe państwo i rozwalić, jak domek z kart, budowaną przez 25 lat w związku z cywilizacją zachodu demokratyczną, opartą na wolności i prawach człowieka i obywatela naszą drogę do bezpieczeństwa i dostatku.
Naprawdę nie wiadomo jak z takim zlepkiem podświadomych, objawiających się cząstkowo, jak bóle fantomowe poglądów dyskutować. Poglądów nacjonalistyczno denialistycznych, ksenofobiczno resentymentalnych na tyle poplątanych, że mam poważne wątpliwości czy to jeszcze są poglądy czy tylko atomy emocji wprowadzane w swobodny ruch przez manipulatorów wynajętych przez władzę i kościelnych funkcjonariuszy ich pozycji.
Kaczyński chyba świadomie wybrał sobie takie pole, na którym nie wiadomo jak się gra. I nie ma co się dziwić, że wiele z nas popada w depresję, smutek, lub wycofuje się, emigruje wewnętrznie lub po prostu ucieka stąd, bo widzi mimo groteski i morza kłamstwa i picu siłę chamstwa dzisiejszej władzy jej skuteczność i determinację. Pojawiają się głosy, że należy ten smutek odrzucić w kąt, zakasać rękawy i nie bać się i chować, tylko ich przegonić. Trudno nie zgodzić się z tak oczywistą i jedyną receptą. Łatwiej jednak to napisać lub powiedzieć niż zrobić. Wiem o tym, ale „róbmy swoje” i przyniesie to efekt, jeżeli będziemy się wspierać a nie głównie narzekać, że Tusk niedobry, Hołownia, nie wiadomo co z niego wyrośnie, że lewica to tylko Czarzasty albo Woś czy Janek Śpiewak, bliżsi Kaczyńskiemu niż wolności. To wystarczy, zobaczycie!!!
Jestem przekonany, że nie możemy być obojętni, bo zapłacimy niewyobrażalnie wysoką cenę za zaniechanie. Nie możemy sami siebie zwolnić z odpowiedzialności logicznego myślenia i oceny świata, który nas otacza. Nie możemy pozwolić siebie tak traktować, jak czyni to Kaczyński ze swoją grupką pazernych na władzę nieuków bez żadnych merytorycznych i moralnych kwalifikacji. Po prostu tak nie wolno postąpić.
Więc odrzućmy złe myśli, odrzućmy wątpliwości co do skuteczności naszych postaw. Spotykajmy się w realu, zakładajmy grupy i grupki, kontaktujmy się i zgódźmy się co do jednego: po pierwsze przegonić Kaczyńskiego i przywrócić zasady demokratycznego państwa prawa, z Bogiem albo mimo Boga. Odpowiadajmy na każde wezwania organizatorów i wychodźmy na ulicę. Żądajmy od opozycji zjednoczenia się i działania razem. Nie przywiązujmy zbytniej wagi do wyborów, bo najpierw musimy stanowić taką siłę, że wybory będą tylko formalnością. Nie gódźmy się na wybory przygotowane i kontrolowane przez władzę, czyli takie, które szykuje Kaczyński. Bojkotujmy ludzi władzy w każdej sytuacji. Niech mają świadomość, że niszczą Polskę i że my na to nie pozwolimy… Bez odwrotu, No Surrender.
xxxxx xxx