23.09.2021. / Polska w Unii? Jak „tak” jeżeli „nie”.

(foto: Jacek Satchowicz „Forum”)

To, że Kaczyński i jego rozumienie i stosowanie polityki jest na kursie kolizyjnym z Unią Europejską pisałem już wielokrotnie. To, że większość wyborców tego nie widzi, w ogóle o tym nie myślała i nie brała pod uwagę w swoich decyzjach wyborczych wynika bezpośrednio ze wszystkich przeprowadzanych poważnych badań.

Od lat bardzo wysoki procent (w latach 1994-2017 stałe badania CBOS wskazują wysokie poziomy deklaratywnych „zwolenników” Unii; od ok. 68% w latach 1999 -2005 by urosnąć i od roku 2006 do 2017 (z wahnięciem 2008/2009 w czasie kryzysu) przekraczać 90%!!!, tak, ponad 90% sam się zdziwiłem – dane za książką M. Marody „Społeczeństwo na zakręcie” ryc. 1.1. str. 29) respondentów zdecydowanie lub „raczej tak” popiera nasze członkostwo w Unii (zwolennicy) ale ostatnio w czterech a może nawet w sześciu wyborach licząc od 2015 roku w blisko 40 procentach ci deklaratywni zwolennicy i zwolenniczki głosują na partię antyunijną, antydemokratyczną i wsobną. Przeciwników Unii i naszego członkostwa (mimo władzy i propagandy PiS) w roku 2017 było mniej niż 10%. Inaczej mówiąc oddają głos przeciwko swoim deklarowanym poglądom i ocenom, co świadczy albo o dość powierzchownych (jeżeli w ogóle) własnych poglądach albo o nieumiejętności oceny konsekwencji swoich wyborów a co najbardziej prawdopodobne o jednym i drugim zarazem.

Znaczy to tyle, o czym tak wiele osób zapomina, że te nasze momentami najwyższe wśród wszystkich krajów unijnych wspieranie członkostwa nie przekłada się na konkretne decyzje wyborcze, bo nie wynika z silnie ugruntowanych poglądów, trwałych wartości każdego dnia obecnych w życiu społecznym, zawodowym, politycznym i wspieranych infrastrukturą akceptowanych instytucji. Unia może prysnąć jak bańka mydlana, gdy „ktoś” znajdzie „język” i „sposób”, by do Unii skutecznie zniechęcić, zohydzić, wzgardzić, jak ten na otwierającym felieton zdjęciu Jacka Stachowicza czy Pawłowicz w Sejmie.

Niestety pisany jest w Polsce znany z Wielkiej Brytanii zły a dla nas pewnie tragiczny, bo nie jesteśmy bogatą, świetnie uzbrojoną wyspą, scenariusz. Ostatnio PiS zmienił front propagandowy i wysłał kilku zwiadowców w celu zbadania bojem reakcji na jawnie antyunijne deklaracje. Możemy się śmiać z perukarza Suskiego, „człowieka z Radomia”, ale to zakon PC, który sam z własnej woli bez rozkazu nic nie robi. W mediach głównego nurtu (o social mediach nie wspomnę!) coraz częściej pojawiają się głosy zdecydowanych przeciwników Unii. Redaktorzy wydań i pracujący w nich dziennikarza pewnie dla zachowania tzw. równowagi poglądów czy imperatywu przeciwstawiania zupełnie niedialogowych zdań zgadzają się na wypowiadanie kłamstw i wierutnych bzdur, z których tylko niewiele jest prostowane… Zgadzają się na uprawianie czystej propagandy na swoich antenach czy stronach zapominając, że swoją naiwnością kopią sobie grób. Nie znaczy to, że nasze członkostwo w Unii jest bezalternatywne. O nie! Ale „nóżki na stół” i powiedzmy jaka jest alternatywa. Władza bez publicznej kontroli, niedemokratyczna, autorytarna i pod protektoratem Rosji a nie jakieś mętne wywody o „braku suwerenności”, „zagrożeniu narodowej tradycji” i kolumnie kłamstw o działaniu i konsekwencjach naszego członkostwa w Unii.

Buduje się coraz szersze tło dla liderów, którzy za moment wyciągną na sztandary zerwanie traktatów i Polexit. Pocieszamy się jak dzieci, że jeszcze większość jest za członkostwem w Unii, zapominając przy tym, że większość pod wpływem propagandy i emocji zmienia swoje zachowania – i to bardzo często i zazwyczaj nieracjonalnie.

Przez lata politycy wszystkich opcji (jak odeszli poważni ludzie i wygrał PR i tzw. marketing polityczny) zachowują się jak dzieci i/lub traktują wyborców jak dzieci i tłumaczą, że Unia jest ok. bo płyną z niej pieniądze. Właściwie mówili i mówią dalej tylko o kasie. „Tata kupił lody – jak ja bardzo kocham tatę” – powiedziała do mnie kiedyś moja kilkuletnia córeczka. Jeżeli Unia zachowa się tak jak powinna wobec Polski i nie przestrzegania traktatów przez pisowskiej władze (a jest to bardzo prawdopodobne, bo zachodnia opinia publiczna a za nią większość w Parlamencie Europejskim domaga się odpowiedniej i zdecydowanej reakcji Komisji) i wstrzyma płynące z Unii pieniądze to wydaje mi się, sympatie prounijne w Polsce mogą się odwrócić i to szybciej niż nawet pesymistom się wydaje. Kaczyński ze swoją diabelską intuicją znakomicie to czuje i dlatego właśnie teraz wysłał swoich zauszników do akcji.

W relacjach z Unią i państwami członkami Unii grunt im się pali pod stopami i są coraz bliżej nieuchronnego – otwartego konfliktu i próby sił, czego konsekwencją będzie nasze członkostwo w Unii. Nieuchronnego, bo polityki Kaczyńskiego i jego kompanów z Unią pogodzić się nie da. Od nacjonalizmu, pogardy dla mniejszości i wszystkich inaczej myślących, niedemokratycznych wyborów, nieprzestrzeganie prawa, przez bezkarność nomenklatury, brak kontroli władz a kontrolowanie obywateli, budowanie majątków z pieniędzy publicznych po konflikty z sąsiadami, realizację polityki Rosji wobec Unii, niepewność sojuszy.

Choć teraz nie ma to większego znaczenia, ale trzeba wiedzieć, że będzie to również wina i odpowiedzialność liberalno-demokratycznych poprzedników PiS-u u władzy, w tym lewicowych, liberalnych i konserwatywnych polityków wszystkich rządów od dwóch dekad, krojonych tortów z Euro i ciągłą licytacją kto ile a nie dlaczego i w imię jakiej wspólnoty wstąpiliśmy a europejski Zachód nas przyjął.

Kasa, kasa i jeszcze raz kasa jako podstawowy, eksploatowany przez wszystkich i wszędzie argument. To prawda, że tę kasę widać też wszędzie… Że dzięki niej przeżywamy lata najbardziej dynamicznego rozwoju w nowożytnej historii, budowy infrastruktury, nadrabiamy wielowiekowe zacofanie… ale w 2015 roku mimo tego hasło „Polska w ruinie” zrobiło swoje. Dla „prawdziwego Polaka” pieniądze zawsze „śmierdzą”, gardzi on pracą, hierarchią i stabilnością i nie najlepiej czuje się, gdy jest czysto i panuje porządek… to rewers naszego rozwoju w ramach Unii.

Prawdopodobnie już najbliższe wybory (te w 2023 roku, nie ewentualnie wcześniejsze) będą pierwszym poważnym starciem politycznym o członkostwo w Unii. 2 lata to krótki czas i na edukację i zmiany społeczne go zabraknie a w dodatku żyjemy w społeczeństwie skrajnie egoistycznym, słabo wykształconym i podatnym manipulacji więc sytuacja jest krytyczna i grożą nam poważne konsekwencje uderzające w naszą bezpieczną przyszłość. Wątpię w to, że politycy wyciągną z tego odpowiednie wnioski. Gdyby mieli ku temu skłonności, to już w czasie wyborów prezydencki zgłosiliby jednego kandydata… Polska w Unii? Chyba zaczyna się koniec.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s