26.09.2021. / U Mazurka na imieninach…

(foto – Onet. Wiadomości)

Życie składa się z drobiazgów. Chyba już prawie każdy wie „swoje” o brataniu się liderów władzy, opozycji i dziennikarzy na imprezce u Mazurka, którego wybujałe ego nie pozwoliło mu nie skorzystać z okazji i znowu „namieszać”. Jest Mazurek i wszyscy inni. Jest Mazurek i są jakieś tam normy i zasady. Jest Mazurek i wszystko wolno. Reszta jest zakochanym w Mazurku tłem. A jak komuś Mazurek się nie podoba, to drugie „dobrze”, bo Mazurek staje się bardziej wyrazisty, oryginalny, znaczący.

Jedni tłumaczą zachowanie Mazurka i polityków i nie widzą w tym spotkaniu „kolegów z pracy” na urodzinach (przypominają się czasy PRL-u) jak określił to znany jubilat, dziennikarz polityczny o trudnych do określenia poglądach, nic zdrożnego. Inni uważają, że zostały przekroczone granice koniecznego dystansu przez polityków i Mazurka. Zapisuję się do drugiej grupy i dorzucę swoje.

Jest coś „nie tak”, gdy popularny dziennikarz prowadzący od lat rubryki komentujące życie polityczne na swoje urodziny, pozornie prywatnie, zaprasza czołówkę klasy politycznej, która schodzi się do niego jak pszczoły do ula. To jest, według mnie, prowokacja Mazurka i brak świadomości odgrywanych ról przez naiwnych polityków. Lans jednego i drugich. choć w ich przypadku po nagłośnieniu sprawy nader wątpliwy.

Prywatne świętowanie dnia urodzin to jednak zupełnie coś innego niż charytatywny „Bal dziennikarzy” czy inna forma otwartego, dużego okolicznościowego spotkania. Prywatne zaproszenie na prywatną imprezę swobodnie wybranych „znanych” przez „znanego” to świadoma inscenizacja, ale czego? Trudno mówić o „przyjaźni” czy „bliskiej zażyłości” w tak skonstruowanej gromadzie. To nie była grupa „dobrych znajomych” tylko autorski wybór, „wyróżnienie”, demonstracja zażyłości, próżność i małość obu stron tej inscenizacji… To brak elegancji i poczucia taktu… To po pierwsze.

Po drugie to nie wiem czy świadome, ale pokazanie, że istnieją dwa światy równoległe; zewnętrzny i wewnętrzny. Zewnętrzny „nasz”, wewnętrzny „ich”, którzy swobodnie nami manipulują bawiąc się przy tym we własnym „lepszym”, będącym „ponad to” gronie. W świecie „zewnętrznym” jedni ograniczają wolności i znoszą praworządność i publiczną kontrolę władzy, praktykują autorytaryzm, w szczegółach właśnie teraz zaatakowali niezależną stację telewizyjną a 6 lat temu przejęli pełną kontrolę nad mediami publicznymi z dziennikarstwa w swoim wydaniu robiąc ministerstwo kłamstwa i propagandy a drudzy wzywają nas, obywatelki i obywateli do oporu i walki z nimi o obronę demokracji, wolność słowa, praworządność i zasady w życiu publicznym, by między sobą, w swoim „wewnętrznym świecie” ignorować własne publiczne wypowiedzi, schować do szafy przybierane wizerunki, klepać się po plecach i śmiać z anegdot jakby nam, naiwnym, prosto w nos i jeszcze tłumaczyć to „prywatnym charakterem spotkania” czy „szukaniem kompromisu” przy kieliszku, bo „na zewnątrz” jednym i drugim bardziej pasuje polaryzacja i konflikt.

A po trzecie, chyba najgorsze, że „oni” tego nie rozumieją, że „coś w tym jest nie tak”, gdy mówi się coś innego niż robi, że „kumplujący” się ze swoimi rozmówcami dziennikarz nie może być uznany za wiarygodnego i bardziej nadaje się na lobbystę niż „wyraziciela opinii” a „robiący laskę” dziennikarzowi polityk prezentuje się jak nie mający własnych poglądów, oszukujący dla zysku klientów „sprzedawca samochodów”… Ten brak smaku, poczucia odpowiedzialności zawodowej i politycznej a zarazem elementarnej inteligencji (przewidywania konsekwencji swoich działań) irytują najbardziej.

Co myślę o Donaldzie Tusku i jego ostrej reakcji na zachowania u Mazurka swoich partyjnych towarzyszy? Wytrawny gracz, który potrafi wykorzystać okazję i z ewidentnej wpadki wyjść z twarzą i w dodatku „ugrać swoje”. W tym przypadku zaprezentował się jako obrońca zasad (rys konserwatywny) a przy okazji ułatwił sobie „robienie porządku” w szeregach przejętej niedawno przez siebie partii i jeszcze w dodatku „docenił” polskie teściowe, których znaczenie w polityce do tej pory było niewielkie w przeciwieństwie do codzienności, gdzie odgrywają, jak wiemy, niebagatelną rolę.

O Lewicy i PSL nie ma co pisać, bo to właśnie tacy „bankietowi” politycy. To ich świat. A PiS i Mazurek? – innych, w tym przede wszystkim nas, mają za nic.

1 Comment

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s