Czytam komentarze po niespodziewanym przez większość vecie prezydenta odnośnie ustawy „Lex TVN” i myślę sobie, że zachowujemy się z grubsza biorąc jak ludność z ostatniego szlagieru „Nie patrz w górę”. „Od bandy, do bandy” zapominając, co było wczoraj i nie myśląc o jutrze.
Jedni dziękują, ba, nawet nazywają prezydenta Dudę „mężem stanu”. Trochę tak, jakby uznać kierowcę za bohatera, bo przed skrzyżowaniem zatrzymał auto na czerwonym świetle. Ale pamiętajmy, że mógł pojechać dalej i nikogo specjalnie by to nie zdziwiło. I tak i tak wiemy, że trzeba mu odebrać kluczyki, bo choć „stale się uczy”, to nie wiadomo czego i z jakim skutkiem. Mimo, że mówi „Pacta sunt servanda” złamał przecież wielokrotnie Konstytucje i narusza traktaty unijne i zmierza z kolegami do polexitu. Przecież zaufać mu i powierzyć przyszłość po prostu nie wolno!
Inni dziękują sobie i innym i wmawiają publiczności – „wygraliśmy i wygramy”, „presja ma sens” traktując nas jak plastyczną masę, która nie widzi, co się dzieje i którą swobodnie można formować i wszystko wmówić, ale usiąść do stołu i porozumieć się i zjednoczyć nie potrafią. „Ulica i zagranica”, jak zawsze – „ktoś za nas”.
A my… w lesie nadal ukrywają się ludzie, są poniżani przez państwo, cierpią. Są wyrzucani za druty a oczekiwali pomocy. Pomaga im garstka. Politycy odwracają wzrok, mówią niechętnie, niejednoznacznie.
Jeszcze inni układają spiskowe scenariusze „ustawki pisiorów” i przypominają, że to całe zamieszanie z „Lex TVN” jest po to, by „przykryć” covidowe śmierci, drożyznę, inwigilację, złodziejstwo i bezkarność władzy, bo chaos i nieprzewidywalność jest ich naturalnym środowiskiem, w którym czują się najlepiej i to im wystarczy, by pisać i mówić nieustannie – tak rozumieją politykę, zupełnie jak w filmie.
Kaczyński jest uzależniony od hazardu i politykę traktuje jak grę o władzę w kasynie i tym razem przelicytował. Być może po prostu (ze starości lub nieuwagi) „pomylił stolik” czy kasyna lub może świadomie próbował albo zapomniał kto trzyma bank i że nie zadziera się z właścicielem? Duda dowiedział się tylko, co musi zrobić. Jeden i drugi jest tchórzem, ale tym razem pozwoliło to utrzymać status quo. TVPiS o vecie wspomniał jedynie, jak mówią, pod koniec serwisu ściszonym głosem.
Dobrze się stało, że TVN się ostał, choć pewnie nie zmniejszy to irytacji na jakość i sposób prowadzenia przez nich programów – ciągłej konfrontacji (czy „patrzeć w górę” czy „pod nogi”?) i zabiegania o popularność przez schlebianie ukształtowanym przez siebie gustom. Może nie gardzą ludźmi, jak wyznała prezenterka telewizyjna w jednej z końcowych scen filmu, ale z pewnością piszą raporty o reakcjach odbiorców w mediach społecznościowych i swoje myślenie podporządkowują sondażom, które robią.
Za tydzień, miesiąc o vecie (filmie też) zapomnimy, Kaczyński wróci do stołu i będzie próbował odegrać przegraną, wymyśli coś nowego (a nawet może się „zradykalizować”, jak sugeruje wczorajsze „FAZ”) a my będziemy protestować z tych samych powodów, co 10 dni, rok i 6 lat temu.
Od blisko 2 lat trwają prawdziwe, globalne Igrzyska Śmierci. W Polsce też. Przegrywamy. Zabójcze w skutkach zabiegi wizerunkowe, polityczne i materialne interesy Kaczyńskiego i jego ludzi oraz irracjonalne reakcje ludzi decydują o sposobach reagowania na pandemię. To nasze dzisiejsze „Igrzyska śmierci”, nowa kometa na kursie kolizyjnym z nami. Trudno jest inaczej „tu i teraz” odczytać ten film. Veto to epizod, nasze reakcje też. Jennifer Lawrence świetna.
Czy przyjdzie struś-dinozaur z pięknym, żółto-fioletowym grzebieniem z piór i zeżre w oka mgnieniu „nagą władzę”? – Nie wiem, ale pointa filmu, tej silnej w swojej wymowie satyry współczesności, z plejadą gwiazd walczących o lepsze jutro bardzo mi się spodobała, choć warto pamiętać, że filmy, nawet najlepsze, świata nie zmieniają. A „Nie patrz w górę”, mimo swoich publicystycznych zalet, do tego grona bym nie zaliczył, ale obejrzeć nas w lustrzanym odbiciu naprawdę warto.
Jak zawsze, dobry tekst
PolubieniePolubienie