Ludzie listy piszą. Bywa, że bez odpowiedzi. W przypadku polskich polityków, jak widać, staje się to regułą. Świadczy to nie tylko o braku elementarnej kultury osobistej ale w przypadku polityków również o braku kompetencji do pełnionych przez nich ról. Właściwie to nie dziwi. Przyzwyczailiśmy się do tego i zawód polityka od lat szoruje po dnie społecznego zaufania. Niemniej uważam, że mimo wszystko należy stale o fundamentach systemu demokratycznego głośno przypominać i ciągle wymagać od naszych przedstawicieli odpowiednich zachowań. Traktować ich jak krnąbrne dzieci, które mimo wysokiej opinii o sobie są ciągle głupawe, nieodpowiedzialne i uparte i choć myślą wyłącznie o sobie z perspektywy podstarzałych pięciolatków należy robić swoje; trochę tak jak powiedział Al Pacino w roli Aldo w „Domu Gucci” o swoim nieudacznym synu – „głupi, ale mój”.
Jolanta Sacewicz, organizatorka akcji pisania przez nas maili/listów do liderów i parlamentarzystów określających się mianem „opozycji demokratycznej” z obywatelskim apelem o zjednoczenie się w BLOKU DEMOKRATYCZNYM, wspólne przygotowanie się do wyborów, zwycięstwo a później naprawę i przywrócenie Polski do grupy państw demokratycznych napisała dzisiaj i opublikowała na Facebooku z dalekiego Texasu tekst, który Państwu a przede wszystkim adresatom obywatelskiego apelu gorąco polecam. Przytaczam go w całości za zgodą autorki:
„Tommy Raskin popełnił samobójstwo 31 grudnia 2020, miesiąc przed 25. urodzinami. Rodzice w pożegnaniu napisali o nim, że „był magiczny”. Jego ojciec, kongresman Jamie Raskin prosto z pogrzebu syna przyleciał do Waszyngtonu, bo tego dnia odbywała się certyfikacja wyborów prezydenckich. Jamie Raskin jest profesorem konstytucjonalistą i nawet w obliczu takiej tragedii, która rozerwała mu duszę, stawił się w izbie. Był szósty stycznia 2020 i insurekcja Trumpa napadła na Kapitol. Gdy korytarzami szedł tłum, który krzyczał, że chce powiesić wiceprezydenta Mike Pence, Jamie Raskin otrzymał telefon od kongresmena Liu, który zapytał go w imieniu Nancy Pelosi, trzeciej osoby w państwie, czy Jamie stanie na czele managerów impeachmentu Trumpa. Nancy Pelosi, szefowa kongresu wiedziała, że Jamie umarł w środku wraz synem i zdecydowała się na ten krok, by go przywrócić do życia. Dla pełnego obrazu tego co działo się wówczas z Jamie Raskin, trzeba dodać, że jego córka i zięć byli wraz z nim tego dnia na Kapitolu i ich życie było też zagrożone przez motłoch, a Raskin miał z nimi tylko kontakt telefoniczny. I ten człowiek przeszyty bólem i strachem o los drugiego dziecka – zgodził się być głównym oskarżycielem 45. prezydenta USA. Miał dwa tygodnie na przygotowanie aktu oskarżenia.
Jamie Raskin, uosobienie prawości i szlachetności, oddany konstytucji i republice jej najlepszy syn, ugodzony śmiertelnie przez los, stanie naprzeciw i oskarży człowieka najpodlejszego gatunku, który sprawił światu przez cztery lata „sen wariata śniony nieprzytomnie” i zostawił po sobie czterystutysięczne pole trupów. Dobro i zło. Ugodzony tragicznie ojciec, który podjął się potężnego wyzwania w imię lepszego świata, w imię pamięci syna, któremu ten lepszy świat był drogi.
Jak bardzo wiele ludzi w Ameryce napisałam wówczas list z kondolencjami do Jamie Raskina, gdyż ta amerykańska tragedia, grecka w swoim wymiarze, poruszyła mnie do głębi. Napisałam emaila na adres uczelni, w której wykładał prawo konstytucyjne kilka lat temu. Złożyłam kondolencje, napisałam kilka ciepłych słów, życzyłam mu siły, by miał ją na swojej drodze. Nie liczyłam nawet, ze ten list do niego dojdzie, bo e-mail mógł być nieaktualny. Następnego dnia otrzymałam odpowiedź od Jamie Raskina:
„Dear Jola: (…) thank you for your very beautiful note and tender words. They mean a lot to me and I will take them to heart as indeed I continue my path.
With gratitude, Jamie”
I.
Od listopada 2021 roku napisałam listy otwarte i emaile do Donalda Tuska, Szymona Holowni, Władysława Kosiniaka, Włodzimierza Czarzastego i Roberta Biedronia. Wraz z grupą wolontariuszy namawialiśmy ludzi do pisania listów do swoich parlamentarzystów. Łącznie wysłaliśmy do 260 polityków opozycji ponad kilka tysięcy emaili. Pisaliśmy grzeczne,pełne szacunku listy prosząc, by zjednoczyli opozycję przed następnymi wyborami, bo tego chce 83 proc. wyborców ich partii. Nasze listy publikowaliśmy na Facebooku i wysyłaliśmy do Gazety Wyborczej.
Nie otrzymaliśmy odpowiedzi od żadnego z liderów partii opozycji demokratycznej, choć nasze listy drukowała Gazeta Wyborcza i były one jak najbardziej publiczne.
Jako wyborcy, jako ludzie, którzy głosowaliśmy na Tuska, Holownię, Kosiniaka, Czarzastego i Biedronia dla nich nie istniejemy. Nasz głos dziś, w czasie między wyborami, nie jest godny ani ich czasu, ani wysiłku ani uwagi. Ugodzony śmiertelnie Jamie Raskin, na którego ramionach spoczął ciężar oskarżenia prezydenta Stanów Zjednoczonych i który znalazł czas by odpisać na list napisany złą angielszczyzną przez imigrantkę będzie miał mój głos do końca świata. Natomiast żaden z obecnych liderów polskiej opozycji, go nigdy nie dostanie, bo ich arogancja i lekceważenie wyborców przebiło standardy PRLu.
II.
Panowie przywódcy mają za nic nasz głos, gdy nie leży on w urnie. To, czego my, ich wyborcy, chcemy nie interesuje ich choć sondaże pokazują czego chcemy. Panowie przywódcy wierzą, że sami zrobią nam dobrze, a my – z braku wyjścia i pod presją kampanii – znowu się na to zgodzimy. My chcemy jednej listy, zjednoczenia opozycji, pokonania PiS i naprawy państwa, a panowie politycy mają inne cele. Nie są to cele związane z dobrem wspólnym lecz kalkulacje polityczne. Głusi na nasz głos toczą więc rozważania czy lepiej przegrać wybory na dwóch czy trzech listach, bo ich „tożsamość partyjna” wówczas pozostanie nienaruszona. Do wyborów zjednoczeni pójść nie mogą, ale rządzić będą mogli? Jak będą rządzić z Dudą blokującym wszystkie ustawy? Jak będą naprawiać „państwo po PiSie”, gdy wszystkie naprawcze ustawy uzna za niekonstytucyjne grupa kolesi z Trybunału pod przywództwem kucharki Kaczyńskiego? Nie mamy jasności, jak miałaby ta naprawa Rzeczpospolitej się odbyć wykonaniu koalicji rządzącej, która teraz nie może się zawiązać, bo nikt nie może z Tuskiem, Tusk nie może z lewicą, a Holownia nie może powstrzymać swojego ego.
III.
Partia Demokratyczna w Ameryce ma sześć skrzydeł.
”Turbo progresywne” z piękną Ocazio-Cortez.
”Bardzo progresywne” z senatorami Bernie Sanders Elizabeth Warren, bylymi kandydatami na prezydenta
”Nowa progresywna gwardia” to Kamala Harris, wiceprezydentka USA i Stacy Abrams, Afroamerykanka, dzięki której do Senatu wszedł czarny pastor i pierwszy Żyd z Georgii
”Stara progresywna gwardia” to prezydent Joe Biden, szefowa kongresu Nancy Pelosi i szef senatu Chuck Schumer
”Umiarkowani demokraci” z kongresmenem Conner Lamb z Pensylvanii.
”Konserwatywni demokraci” z senatorem Joe Munchin z West Virginia.
O Partii Demokratycznej mówimy, ze jest wielkim namiotem, w którym mieszczą się przeciwnicy aborcji i zagorzali obrońcy praw kobiet, sojusznicy społeczności LGBTQ i konserwatywni tradycjonaliści, katolicy, muzułmanie, ateiści, protestanci i buddyści, pastorzy i strażnicy świeckości państwa, zwolennicy związków zawodowych i ich sceptycy, proponenci ingerencji państwa w gospodarkę i libertyni, którzy powtarzają za Reganem, że najbardziej przerażającymi dziewięcioma słowami, jakie znają w życiu są: „Jestem przedstawicielem rządu federalnego i przyszedłem tu by pomóc”.
Po czterech latach rządów Trumpa ta niehomogeniczna Partia Demokratyczna w USA wygrała prezydenturę dla Joe Bidena, który dostał o 7 milionów głosów więcej od oponenta i ustanowił historyczny rekord. Zdobyliśmy też Kongres i Senat.
Co jest jednak dobre dla Amerykanów w konserwatywnej Ameryce wydaje się nie wystarczająco dobre i możliwe w tradycyjnej Polsce. Tusk i Zandberg ze sobą nie mogą. Podobnie jak Holownia, Kosiniak, Biedron i Czarzasty. Dlatego w Polsce Duda jest prezydentem drugą kadencję, PiS dewastuje państwo już siódmy rok, a przed wyborami w 2023 planujemy jak je przegrać idąc znów podzieleni na tych „na prawo od centrum” , Tuska i lewicę, bo ego liderów jest tak wielkie, ze żaden namiot ich nie może pomieścić.
IV.
Abraham Lincoln zwyciężył w wyborach prezydenckich 1860 roku. Oponentami mało znanego prawnika z Illinois i faworytami tym wyścigu byli dobrze znani weterani polityki: senator ze stanu Nowy Jork William H. Seward, gubernator stanu Ohio Salmon P. Chase i zasłużony kongresmen z Missouri Edward Bates.
Gdy po długich politycznych targach Lincoln wreszcie wygrał większość głosów elektorskich i został 16. prezydentem Stanów Zjednoczonych zaprosił Sewarda, Chase’a i Bates’a do swojej administracji. Powiedział wówczas:
„Potrzebujemy najsilniejszych ludzi partii w rządzie. Musimy trzymać naszych ludzi razem. Przejrzałem nasza partie i doszedłem do konkluzji, że oni byli najsilniejszymi ludźmi. Nie mam więc prawa pozbawić kraju ich posługi”.
„We need the strongest men of the party in the Cabinet. We needed to hold our own people together. I had looked the party over and concluded that these were the very strongest men. Then I had no right to deprive the country of their services.”
Seward zostal sekretarzem stanu, Chase sekretarzem skarbu, a Bates prokuratorem generalnym.
Lincoln wygrał wojnę domową i zniósł niewolnictwo. Powszechnie uważany jest za jednego z największych prezydentów USA, a jego administracja nazywana jest „zespołem rywali”. I znów, co było dobre dla Ameryki w godzinie, gdy ważyły się losy republiki, nie wydaje się wystarczające w Polsce, gdzie ważą się losy demokracji i Rzeczpospolitej rozumianej jako rządy ludzi, dla ludzi i poprzez ludzi.
V.
Panowie przywódcy, możecie nie odpowiadać na listy wyborców, ale czas wezwać Was byście odpowiedzieli publicznie, czy nie łączy Was żadne minimum, na którym – w obliczu egzystencjalnego zagrożenia państwa – moglibyście zbudować koalicję wyborczą, która ma szanse przynieść zwycięstwo nie tylko nad Pisem ale i nad wetem Dudy i pseudowyrokami pseudotrybunalu Przylebskiej.
Demokracja oparta na trzech filarach: trójpodziale władzy, wolnych i równych wyborach oraz wolnych i odpartyjnionych mediach sprawujących funkcje kontrolą
Praworządność oparta na wolnych sądach i niepolitycznym systemie sprawiedliwości.
Administracja państwa oparta na profesjonalnej kadrze pracowników cywilnych zatrudnionych w transparentnych procedurach
Edukacja neutralna światopoglądowo i ideologicznie, autonomiczna.
Przyroda, woda i powietrze chronione prawem przed dewastacją i eksploatowane w oparciu o naukę i z myślą o przyszłych pokoleniach
Samorząd terytorialny z uprawnieniami, autonomią i finansami pozwalającymi na zrównoważony rozwój lokalnych demokracji, gospodarek i społeczności.
Poszanowanie godności i praw człowieka wszystkich obywateli bez względu na płeć, wiek, rasę, wyznanie lub jego brak, przynależność etniczną, orientacje seksualną i tożsamość płciową.
Rozdzielenie sacrum od profanum i świeckość państwa
Potwierdzenie traktatowej, kulturowej i politycznej przynależności Polski do sojuszów i organizacji państw demokratycznych (w tym Unii Europejskiej) oraz gotowości do wypełniania wynikających z tej przynależności zobowiązań – zgodnie z zasadami praworządności, partnerstwa i solidarności.
Jeśli dziś politycy opozycji nie potrafią znaleść absolutnego minimum wspólnoty, na której mogliby budować koalicję, to my wyborcy możemy rozpocząć dyskusję o łączącym nas fundamencie za nich. I to minimum dla polityków znajdziemy i postawimy ich przed koniecznością ich przyjęcia lub publicznego odrzucenia.
VI.
Gdy Winston Churchill wygłaszał swoją słynną obietnicę krwi, znoju i łez, mówił także w tym samym przemówieniu, ze na pytanie o politykę, odpowie, ze będzie to walka z cała mocą i siłą na wodzie, w powietrzu i na ladzie. Na pytanie o cel odpowiedział zaś tak:
„Pytacie mnie o cel. Mogę odpowiedzieć jednym słowem: zwycięstwo – zwycięstwo, choćby droga do niego była długa i ciężka – bo bez zwycięstwa nie ma przetrwania”.
Ten cel powinien być dziś taki sam dla Was panowie politycy, bo bez zwycięstwa nie będzie przetrwania demokracji w Polsce. A polityką powinno być dla Was dziś walka z cała mocą z politykierstwem, z partyjnymi interesami oraz z własnymi ego o stworzenie jednej koalicji przed wyborami, promowanie jej do wyborów przed swoimi elektoratami i połączenie sił w team rywali, który ocali nas przed kolejną klęską narodową.”
Jolanta Sacewicz