17.04.2022. / Jolanta Sacewicz – spowiedź i rekolekcje wielkopostne 2022.

Niedziela Wielkanocna 2022 roku. Polecam sobotni tekst Jolanty Sacewicz, który rano przyniósł mi Facebook. Przekornie, świątecznie, z moją uwagą, bo te święta nazywane są „świętami nadziei”.

To jest wszystko prawda, co napisała Jolanta, ale jest też druga strona medalu, którą pewnie należałoby opisać też w kilku punktach; od skutecznych szczepionek i po wielokroć mniejszą liczbę ofiar pandemii COVID-19 w porównaniu „z hiszpanką” po coraz skuteczniejsze działania obrońców klimatu sprowokowane rozwojem nauki, ale też między innymi małą dziewczynką z warkoczykami ze Szwecji, której bunt kilka lat temu zaowocował realnym programem „zielonej transformacji” Unii Europejskiej, największej, zintegrowanej gospodarki świata, związku państw ciągle demokratycznych, upominających się o prawa człowieka czy wreszcie, po otwarte serca i domy w Polsce i w całej Europie dla uciekających matek i dzieci z heroicznie walczącej o wolność i demokrację, o członkostwo w Unii Ukrainy.

O to właśnie toczy się ta przeklęta wojna wywołana przez Putina, którą, masz rację Jolu, możemy przegrać, ale… „Nadzieja bywa jeżeli ktoś wierzy, że ziemia nie jest snem, lecz żywym ciałem…” – jak pisał Czesław Miłosz w kwietniu 1943 roku, gdy dymy unosiły się nad Warszawskim Gettem.

A teraz, bez skrótów, cytuję cały tekst:

Jolanta Sacewicz

Nie możemy doliczyć się umarłych. Wedle covidowych raportów, które kraje słały dobrowolnie do WHO umarli jakby wszyscy mieszkańcy sześciomilionowego Singapuru, gdzie co szósty był milionerem i na 63 wyspach republiki zostały same drapacze chmur, 161-letni ogród botaniczny pod patronatem UNESCO, wspomnienie najbardziej konkurencyjnej ekonomii świata i tłustych czeków, które dostawali mieszkańcy, by utrzymać się na powierzchni najdroższego miejsca do życia na świecie, gdzie już nie trzeba byłoby wydać 100 miliardów dolarów, by ochronić wyspy przez wznoszącym się oceanem. Bo wszyscy umarli.

I.

Niestety już możemy być pewni, ze umarło nas więcej, bo Indie okłamały świat na kilka milionów. Umarła prawie cała piętnastomilionowa Holandia lub dokładniej – Zimbabwe, ale na to porównanie połowa z nas wzruszyłaby ramionami, bo kto przejmowałby się Zimbabwe, primo voto Rhodesia, secundo voto Zambia, gdzie prawie wszyscy są czarni, a tych nam jakby mniej żal, choć 84 proc z nich to Chrześcijanie, którym naszego boga wypaliliśmy w duszach trzymając nasze podkute buty na ich poddańczych szyjach. Nasz stosunek do Chrześcijan nie jest jednak tak prosto determinowany kolorem ich skóry. Na granicy z Białą Rusią, która już jest znowu częścią Wielkiej Rusi, trzymamy w obozach śmierci białych i beżowych Chrześcijan i oglądamy ich śmierć przez lornetki. Litujemy się i pomagamy Chrześcijanom z Rusi Kijowskiej, którzy wieki temu mówili polszczyzną. Wyznają oni religię, której duchowy lider Cyryl jest produktem KGB i błogosławi dzieło rzezi Putina. Papież Franciszek zaś zamiast uklęknąć przy ofierze i utulić w bólu, potępić Putina i zbrodnie jego żołnierzy naucza o nawróceniu grzeszników i o tym, że rzeźnikom Buczy będzie wybaczone, bo taka jest religia nasza. Jezus gdy zmartwychwstanie nie pozna oblicza tej Ziemi.

II.

Nie patrzymy na tortillę, cebulę, ciemność w Sri Lance i kości kurczaków w Peru, choć powinniśmy. 130 milionów ludzi w Meksyku zawija sałatę i kurczaka w tortillę, która skoczyła z dolara do dolara i ćwiartki za kilogram. 1.4 miliarda ludzi w Indiach trwoży cena cebuli, którą zmuszeni są teraz gotować a nie smażyć, bo olej zrobił się za drogi. Tłumy na ulicach Sri Lanki protestują, bo zgasło światło i nie mają gazu by gotować jedzenie, które poszło w górę o 25%. W Peru giną ludzie na ulicach domagając się mięsa na kościach kurczaków, bo dziś stać ich tylko na zupę gotowaną na odpadach z koszy rzeźników.

Ludzie są niezadowoleni. Chcą jeść. Oddają swoje prawa rządzącym, żeby ci dali im jeść i okiełzali inflację. Przywódcom same pchają się w ręce autorytaryzmy i rozkwitają. Trądzik nacjonalizmów wysypał na wszystkich kontynentach. Wojny czekają na wybuch. Wolność jednostki staje się niczym, gdy narody w potrzebie. Świat po pandemii żąda, by młodzi chłopcy ubrali mundury i poszli gwałcić i zabijać za granicami. Dziewczyny w coraz powszechniejszym światowym trendzie stają się inkubatorami do zwiększania populacji, mają sprzątać, gotować, modlić się i wychowywać dzieci do mundurów. Panowie szykują się do wojen i nie mają czasu na progresywne podejście do kobiet. Te dziewczyny na wojnach były, są i będą gwałcone i zabijane przez obrońców wiary, narodów i tradycyjnej rodziny. Nic się nie zmieniło.

III.

National Bureau of Economic Research (NBER) ocenia, ze po epidemii Hiszpanki spadło wszystkim GDP (pol. PKB) średnio o 6 proc., a indywidualna konsumpcja o 8 proc. Tak było w czasie depresji 2008-2009. Według raportu z 2020 ekonomiści mieli nadzieje, że pocovidowa depresja będzie mniejsza, ale nie przewidzieli wojny w Ukrainie. „Spadkiem jakości życia” będzie sie nazywało to, co nas czeka.

IV.

Wojny i pandemie. Pierwszą udokumentowaną korelacją miedzy nimi była Plaga Ateńska w 5 wieku. Wówczas ludzie zwątpili w swoich bogów, bo nie rozumieli dlaczego dobro nieskończone zgadza się na smierć niewinnych. Historyk Thucydides opisywał upadek wiary, morale i indyferencje wobec prawa:

„(…).the catastrophe was so overwhelming that men, not knowing what would happen next to them, became indifferent to every rule of religion or law.” (Thucydides, History of the Peloponnesian War)

Legendarna demokracja i wolność obywateli Aten znikła. A potem umarla wielkość Aten w dwuletniej wojnie Peloponeskiej i klęsce zadanej przez Spartę.

W grudniu 2020 mieliśmy 881 konfliktów zbrojnych w naszym świecie i 80 milionów ludzi, dwie Polski, uciekły z domów. Prawie tego nie zauważaliśmy, prawda? Bo tłukli się daleko od naszej chaty z kraja w Afryce, Azji, na Bliskim Wschodzie.

Pandemia odmroziła konflikty w Armenii, Azerbejdżanie i Gruzji, ale liczba ofiar zabitych we wszystkich toczonych wojnach spadła średnio o 20%. (Według Scandinavian Journal of Public Health). Armie nie umiały walczyć w maskach.

Liczba protestów cywilnych na ulicach wzrosła o prawie 70% w porównaniu do 2019. Walczyli o swoje prawa ludzie Hong Kongu, Białorusi, Polski. Protestowali też na całym świecie ci, którzy nie wierzyli w pandemie. Pandemia głupoty połączyła się w międzynarodówkę dzięki mediom społecznościowym.

Historia ma tu dla nas ważne ostrzeżenie:

Te miasta niemieckie, które najbardziej ucierpiały w pandemii 1918 roku, były tymi, w których dziesięć lat później, były największe przyrosty zwolenników Hitlera i NSDAP.

(Blickle, K. Pandemics change cities: Municipal spending and voter extremism in Germany, 1918–1933. No. 921. New York: Federal Reserve Bank of New York, 2020. )

V.

Oddajemy swoje prawa przywódcom. W zamian chcemy taniej jeść. Demokracja nas drażni dyskutowaniem, kłótniami, ucieraniem kompromisów. Kto ma do tego głowę? Kto ma na to czas? Trzeba silnej ręki, by to wszystko wziąć do kupy. Rośnie liczba przestępstw. W samych Stanach liczba zabójstw miedzy 2019 i 2020 wzrosła o 30%, to najwyższy wzrost w historii. Ludzie chcą spokoju, żądają więcej policji, więcej praw dla policji. Dobrowolnie ograniczają się w swoich prawach, dla świętego spokoju. Rosną domorosłe milicje i ochotnicze wojska. Nowi stróże porządku czytają broszury o tym, ze trzeba przywrócić na świecie dawny dobry porządek, kiedy mężczyzna nie musiał się wysilać przy seksie, gdy kobieta była w domu, a wyjście miała do kościoła, gdy bóg był z nami wszystkimi białymi mężczyznami, którzy rządziliśmy światem, gdy wiadomo było, kto był podczłowiekiem i niewiernym barbarzyńcą, gdy były tylko dwie płcie i nikt nie rodził się w pomylonym ciele. Autokraci mogą liczyć na nowych stróżów porządku.

VI.

Przed epidemią trochę zaczynaliśmy wierzyć, ze może ludzie rzeczywiście są równi. I ze zwierzęta powinny mieć jakieś prawa, by godnie i bez cierpienia żyć miedzy nami. Demokracja była magicznym słowem, które dawało głos kucharkom i filozofom po równi. Mieliśmy nasze „prawa człowieka” i wolność ograniczoną tylko prawem, na które – jako większość – zgadzaliśmy się w referendach, ustanawiając państwa i ich konstytucje. Rządziliśmy się sami, poprzez swoich wybrańców i dla siebie. Rósł nasz humanizm. Dawaliśmy prawa większości prześladowanym dotąd mniejszościom. Zaczynaliśmy widzieć człowieka w kobiecie, geju, dziecku, okaleczonym, chorym, ateiście, czarnym a nawet pielgrzymującym do Mekki. Byliśmy coraz bliżej akceptacji różnorodności i jedności w wielu, włączaniu, a nie wykluczaniu. Szczęśliwy lot ludzkości w stronę nieba na Ziemii wszedł w turbulencje. Pojawił się wóz opancerzony z rozebranym do pasa Putinem, który zbierał chętnych do podróży w przeciwnym kierunku. Ukraina stanęła mu na drodze. Ukraina umiera za nasze wszystkie demokracje, za wolność i prawa człowieka.

VII.

Po trzech dekadach dominacji liberalizm społeczny traci umysły ludzi Zachodu, pisze Mathew Rose w książce World after Liberalism. Rose pod tym pojęciem rozumie podzielana wiarę w ludzka godność, uniwersalne prawa człowieka, wolny rozwój jednostki i jej przyzwolenie na rządy odbywające się przez jej reprezentantów i w jej imieniu.

Ten liberalizm został obity ze wszystkich stron przez kryzysy gospodarcze, katastrofalne zwalczanie pandemii, rosnąca siłę populistów od Trumpa, Orbana, Bolsonaro, Modiego po zaćmiewajaca słońce potęgę nieliberalnych Chin.

Raport Freedom in The World 2021 zmniejszył oceny wolności w 73 krajach reprezentujących 75 proc. światowej populacji. The Freedom House odnotowuje od 15 lat osuwanie się demokratycznych krajów w autokracje. Największych uszczerbków doznały demokracje w Indiach, na Węgrzech, Polsce, Sri Lance i ale w Stanach i krajach starej Europy. Tak źle nie było w powojennej historii świata.

Już nie chcemy demokracji. Chcemy, by pan z biczem nam kazał i dał. Tak żyje się prościej i nie trzeba się angażować oraz martwić o wybory.

VIII.

Ci, którzy jadą z Putinem na opancerzonym wozie w kierunku przeciwnym do demokracji mówią tak:

Nasza prawdziwa tożsamość wywodzi się z ziemi, na której się urodziliśmy i naszych rodzin wśród których wzrastaliśmy. Nasze życie ma ustalony porządek, bo jesteśmy częścią narodu i jego tradycji, których liberalizm nie wartościuje wysoko. Powinniśmy pielęgnować i podkreślać nasze narodowe różnice, a nie zacierać je.

Rose pisze o tym, jak cnoty liberalizmu i liberalnych demokracji ich przeciwnicy obracają w wady.

Po krotce ich rozumowanie można streścić tak: W teorii liberalizm broni człowieka przed niesprawiedliwością władzy pozwalając mu żyć wolne życie bez przymusu. W rzeczywistości liberalizm rozrywa tkankę poczucia przynależności do większej całości i uzależnia ludzi od państwa. W teorii liberalizm przedstawia ludzka naturę jako wyprana z ideologii i naleciałości historycznych. W praktyce, promuje burżuazyjny tryb życia, nastawiany na mieć, a nie być. W teorii liberalizm sprawia, ze polityka jest uprawiana pokojowo, bo skupia się rzeczach przyziemnych, a nie metafizycznych. W rzeczywistości, sprawia, ze życie staje się chaosem, a społeczności rozrywane są na wrogie frakcje i partie.

IX.

W styczniu, Zack Beauchamp, senior publicist z Vox posted on Twitter:

„Największy wyzwanie dla liberalizmu dziś to użycie jego własnych głównych wartości przeciw niemu:

Wolność słowa umożliwia roznoszenie się autorytarnej propagandy

Demokracje umacniają antydemokratycznych liderów

Wolne rynki tworzą kasty oligarchów”

X.

Polska opozycja pozostając w rozbiciu, ignorując światowy sojusz nieliberalnych autokratow, w którym flagę niesie nasz bliski brat Madziar Orban, tkwiąc sennie w polskocentrycznym pępku mentalnym i zapominając o naszym położeniu na mapie oraz następstwach pandemii oddaje bez walki nasza liberalną demokrację. Niech to nie będzie samospełniająca się przepowiednia, ale wydaje się, ze dziś jest już na wszystko za pozno. Ludzie chcą jeść, ludzie chcą by ktoś ten bałagan inflacji, drożyzny i przestępstw wziął silna ręką. Władza mówi, ze to zrobi, gdy tylko powściągnie różne prawa i wolności. Ludzie na to się zgodzą, bo opozycja nie zaproponowała im żadnej alternatywy. To, ze nie ma w Polsce dotąd zjednoczonej opozycji, w obliczu wojny i popandemicznego kryzysu światowego, w tle upadających demokracji, wobec narastającego skandowania heil, heil, heil wszystkim populistycznym i nacjonalistycznym autokratom, budzi już tylko zdziwienie. Zostaliśmy sami, bracia Rodacy. Wybraliśmy sobie ludzi, którzy nas zatopią. Powinniśmy coś zacząć robić, by się uratować.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s