01.06.2022. / Czy Unia „kupuje czas”?

Po wstępnej dyskusji z początku tygodnia Komisja Europejska, mimo sprzeciwu kilku komisarzy, zaakceptowała polski Krajowy Plan Odbudowy. W czwartek przyjęty przez Komisję Krajowy Plan Odbudowy ma przywieźć do Warszawy szefowa KE Ursula von der Leyen. „Dobrze to, czy źle?” – to nie jest celnie zadane pytanie. Należy zapytać się: „Co będzie dalej…”

Po latach naruszania przez polskie władze podstawowych zasad traktatów Unii Europejskiej, po wyrokach TSUE, po mocowaniu się PiS-u z przyjętą przez Unię zasadą „pieniądze za praworządność” prawdopodobnie Unia „machnie na nas ręką” i pójdzie dalej. Wiele komentarzy ogniskuje się na cwaniactwie PiS-u w „oszukiwaniu” Unii osiągnięte przez pozorne zmiany w formule działania zdominowanego przez władzę, pozbawionego waloru niezależności i niezawisłości „dereformowanego” systemu sądownictwa a szczególnie sposobu dyscyplinowania i karania niezależnych, pracujących zgodnie z prawem, w tym z Konstytucją sędziów. Ekscytują się też pozornym sporem między „dobrym” Kaczyńskim a „złym”, antyunijnym Ziobro, co jest zupełnie pozbawione sensu, bo Ziobro jest jedynie wykonawcą planu politycznego Kaczyńskiego. Gdyby było inaczej przez siedem lat nie robiłby tego, co robi.

W Unii wiedzą bardzo dobrze z czym i kim mają do czynienia. Nie wymaga przecież jakiejś nadprzyrodzonej przenikliwości czy specjalistycznych wydziałów uniwersyteckich, które zresztą mają, by widzieć i rozumieć, jaki system władzy Kaczyński organizuje w Polsce. Jeżeli zgodzą się na pisowe propozycje rozwiązania „problemów z praworządnością i respektowaniem traktatów” to jedynie dowód, że dzielą sprawy na „ważne” i „ważniejsze”. Niepozbawiona sensu jest teza, że wola „gaszenia” konfliktów wobec potrzeby „jedności” Unii w obliczu wojny w Ukrainie jest teraz „ważniejsza” niż „bałagan” w Polsce.

Różnice między dzisiejszą Polską a znakomitą większością państw, członków Unii i tym samym samą Unią jako taką są tak duże, że problemy, które one generują zabierają zbyt wiele energii i czasu, przeszkadzają w prowadzeniu skutecznej polityki więc… schowajmy je „na razie” do szafy i róbmy swoje. Zapłaćmy, bo „państwu frontowemu” pieniądze są potrzebne, w końcu to Ukraina i Polska dzieli nas od Rosji.

Musimy pamiętać, że praworządność w Polsce to przede wszystkim nasza sprawa, nasze zadanie i nasz interes. Z pewnością Unia nas w tej sprawie nie opuści, ale za nas tego problemu nie rozwiąże. Tak mówią traktaty. Teraz, prawdopodobnie, pójdzie na kompromis. W mojej opinii – „machnie na nas ręką”, ku zadowoleniu wielu a zarazem „kupi” dla nas i dla siebie trochę czasu, byśmy sami rozwiązali nasze problemy z wyborem przyszłości.

Kaczyński liczy na to, liczy też na potrzebne władzy unijne pieniądze. Ale to nie wszystko… Z pewnością zrobi wszystko, by Unię przedstawiać w złym świetle i budować antyunijne nastroje. Nasze ewentualne „narzekania” i „obrażanie się” na Unię za ten dla wielu zbyt daleko idący kompromis z autorytarną władzą będzie jedynie paliwem dla tej polityki. To warto pamiętać zanim zbyt pochopnie ocenimy działania Unii. Spójrzmy na sprawę z perspektywy innych państw członków Unii Europejskiej i perspektywy dalszej integracji. Czy obejmie ona Polskę? – to zależy od nas i naszej woli. Dzisiejsze władze jej nie mają i Unia robi to, co w tej sytuacji jest rozsądne – machnęła na tych, którzy „nie chcą” być w środku ręką i pozostawiła wybór nam. Tak rozumiem prawdopodobny „kompromis” między UE a Kaczyńskim.

Za tę sytuację w pełni odpowiedzialny jest PiS i my, którzy pozwoliliśmy, by Kaczyński zawłaszczył państwo i naruszył podstawy dotychczasowej polityki – demokrację i integrację europejską. Zgadzam się też z opinią Dominiki Wielowieyskiej i Pawła Wrońskiego, że odwracanie się Polski i Węgier plecami do Unii mimo gołosłownych zapewnień Dudy i Morawieckiego nie służą Ukrainie i jej europejskich aspiracji. Dają mnóstwo „twardych” argumentów, że świat wartości i polityka w naszych krajach różnią się istotnie od siły i zakresu spójności państw europejskich. To wszystko jest w tle jutrzejszej decyzji o przyjęciu przez Unię polskiego KPO.

Pamiętajmy również, że „Plan” jest planem i jego poszczególne punkty wymagają kolejnego zatwierdzenia, gdy z opisów zmienią się na konkretne przedsięwzięcia nim objęte. To wszystko „daje mnóstwo czasu” i różne mogą być jeszcze rozstrzygnięcia, ale nie zmienia to podstawowej zasady, że to głównie od nas zależy, jak sprawy się potoczą.

foto: Ursula von der Leyen – Le Tempe

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s